Spis treści

piątek, 30 kwietnia 2021

Rozdział 1


Nadchodzą zmiany.


Tamtego dnia padał deszcz. Gęste, ciemno-bure chmury unosiły się nad miastem, dając uczucie przygnębienia. Tamtego dnia nic nie wskazywało, by coś niezwykłego mogło się wydarzyć. Zwykły dzień, w zwykłą środę, zwykłego październikowego dnia. Praktycznie wszystko było zwykłe, lecz jeden, malutki punkt, na mapie tego wielkiego miasta, jakim była Konoha, starała się przemieszczać zdecydowanie zbyt szybko, niż przystało na zwykłego człowieka.
Przemierzał w pośpiechu kolejne uliczki, starając się opanować szalejące w organizmie tętno. W biegu spojrzał na zegarek – był spóźniony. Mimo stojących na ulicy żółtych taksówek, nie podbiegł do żadnej z nich. Własna duma nie pozwoliła mu pójść na łatwiznę.
Po kwadransie znalazł się przed głównym wejściem do budynku. Spoglądając na wchodzących do szpitala ludzi, kątem oka zauważył ubranych w służbowy uniform pracowników opieki medycznej. Założył kaptur i wszedł bocznym wejściem. Jak dobrze, że pod spodem miał zawsze ubrany lekarski kitel, oszczędziło mu to teraz kilka minut na przebranie. Korytarz był ciemny, lecz tłoczny. Szare ściany pasowały do piwnicznych klimatów, więc przeszedł do samego jego końca, aby wśliznąć się ukradkiem do niewielkiego pomieszczenia. Spoczął na ławce i nasłuchiwał.
– Mogli by zająć się w końcu tymi paskudnymi zaciekami na internie, a przy okazji zamknąć to wyjście na boczny dziedziniec. Ciągle znajduję tam mnóstwo papierosów wyrzuconych na bruk. Po kilku godzinach pochylania się, by pozbierać te śmieci, skoliozy można dostać.
– Dobrze, że zwolnili Takayoshiego.
– Zasłużył, chociaż jestem ciekaw, kogo zatrudnią na jego miejsce.
– Podobno Tsunade podjęła decyzję i dzisiaj mają nowego przedstawiać na zebraniu załogi.
– Mam nadzieję, że nie będzie takim sukinkotem jak Takayoshi.
Nagle wszyscy zamilkli, widząc otwierające się drzwi. W przeciągu, który powstał ujrzeli w nich znajomą, drobną szatynkę, trzymającą plik kartek w dłoni.
– Wreszcie cię znalazłam Hatake! – powiedziała, po czym chwyciła mężczyznę za ramię. – Co nowy dyrektor robi w szatni salowych?
Chociaż nie chciał, by go ktoś rozpoznał, zwłaszcza nowy personel, Shizune zdemaskowała jego plan. Wszyscy zgromadzeni zamilkli, kierując wzrok na Kakashiego.
– Zacząłem poznawać personel – odrzekł ze spokojem, wychodząc za kobietą.
– Jest pan już spóźniony. Przynajmniej piętnaście minut.
– A studencki kwadrans?
– Nie jesteśmy na uczelni.
Shizune Katō była opanowaną, praktyczną oraz racjonalną myślicielką. Pełniła funkcję sekretarki medycznej, zajmującą się wszystkim papierowymi sprawami, którymi powinien zająć się dyrektor. Tego dnia ubrana była w ołówkową, grafitową spódnicę i takiego samego koloru żakiet. Stukot jej obcasów obijał się echem po korytarzu prowadzącym do głównej auli.
Pomieszczenie wypełnione było po brzegi. Znajdowały się w nim rozjaśnione cztery ściany, w których było zdecydowanie zbyt duszno i za tłoczno. Na zebranie przyszli praktycznie wszyscy lekarze, większa część personelu pielęgniarek. Każdy z nich chciał poznać nowego dyrektora.
Na środku sali stało biurko, a za nim projektor. Kakashi podszedł do stolika, rzucając na nim teczkę, którą przed paroma minutami dostał od Katō. Gwar, który przebijał się poprzez ściany jeszcze chwilę temu, umilkł, pozwalając, aby nastała ciążąca cisza.
– Kakashi Hatake – zaczął powoli, jakby szykując się na rozpoczęcie żmudnego monologu, którego nigdy nie lubił wypowiadać. – Jak mogę pomóc?
Milczeli. Nikt nie odważył się powiedzieć słowa. Może to zdanie było zbyt proste, jednak zawierało coś, co każdy z nich powinien znać. I chociaż Kakashi miał w głowie kilkadziesiąt wersji rozpoczęcia zebrania, w tej chwili miał w zanadrzu tylko trzy słowa: jak mogę pomóc? Nie potrafił aż tak prosto zacząć, więc, gdy po drodze zdążył przewertować kilka stron raportu, dostrzegł jeden, bardzo istotny dla niego szczegół. Zgony.
– Co jest najważniejsze w pracy lekarza?
– Diagnoza? – Dobiegł go niski głos starszego lekarza, na którego plakietce był napis ordynator.
– Odpowiednia diagnoza, pozwalająca na prawidłową ocenę ryzyka śmierci, a przez to także oszacowanie procentu przezwyciężenia choroby, który prowadzić będzie do wyleczenia pacjenta i uratowanie jego życia. – Kakashi zatrzymał się i ze świstem wciągnął powietrze.
– Nie zawsze choroba będzie uleczalna.
Spojrzał w kierunku delikatnego głosu, który zaprowadził go wprost na twarz szczupłej, różowowłosej kobiety. Zieleń jej tęczówek, skryty był pod wachlarzem czarnych rzęs. Przyjrzał jej się z zaciekawieniem, kiedy wzrok opadł na plakietkę z napisem onkologia.
– Po identyfikatorze dostrzegam oddział onkologiczny. – Na dźwięk jego słów uśmiechnęła się do Kakashiego. – Dlatego trzeba stworzyć dla pacjenta szansę. Nie można się podawać, dla dobra pacjenta należy walczyć.
– Doktor Haruno ma rację. – Do rozmowy wtrącił się ciemnowłosy mężczyzna, który w tym momencie odruchowo podrapał się po brodzie. Hatake stwierdził, że nałogowo walczy z uzależnieniem od tytoniu, gdyż objawem było to, że musiał zająć czymś w tamtym momencie ręce. Wielokrotnie widział taki symptom u swego ojca. – Shikamaru Nara, neurochirurgia. Mimo, że jest to upierdliwe, to niestety musimy być z pacjentami szczerzy, właśnie dla ich dobra.
– Rzeczywiście w onkologii bardzo duży odsetek pacjentów to są pacjenci, którzy pomimo prawidłowego toku leczenia, nie mają wielkiej szansy na przeżycie. – Haruno poprawiła fartuch na piersi, prostując go w łokciach. – Pomimo najszczerszych chęci nie zawsze medycyna jest w stanie przezwyciężyć komórek rakowych.
– Jeżeli jest jedna tylko szansa, nawet mała, dlaczego nie spróbować zawalczyć?
Wiedział, że teraz każdy zgromadzony w tej auli patrzy na niego z niedowierzaniem. Paliły go spojrzenia, przeszywające, pytające wątpiące.
– Kardiologia. Proszę o podniesienie ręki osób, które są z tego oddziału.
W całej sali zostały uniesione kilkadziesiąt rąk, a wzrok czarnych tęczówek Kakashiego padły na teczkę.
– Tylko w ostatnim roku na waszym oddziale zmarło najwięcej pacjentów. I to nie byli pacjenci źle zdiagnozowani. To byli pacjenci, którym nawet nie postawiliście diagnozy. Odprawiani z niczym, bez wykonanych rutynowych badań. Co piąty pacjent po wyjściu ze szpitala doznawał zawału mięśnia sercowego. Natomiast ci szczęśliwcy, którzy jednak trafili na salę operacyjną, umarli, nie dożywszy nawet końca zabiegu.
Po jego słowach nastała cisza w całej auli. To była cisza przed burzą.
– Zwalniam was.

~  * ~

Bolało. Zdecydowanie bolało go to, co wydarzyło się kilkadziesiąt minut temu.
Czuł wstyd. Wstyd przez to, co wydarzyło się na tej cholernej, zatłoczonej auli.
Pierwszy raz Sasuke czuł wstyd, że został kardiologiem.
Kartonowe pudło, zazwyczaj puste i zakurzone, stało teraz na blacie biurka. Pudło zapełnione zostało do połowy dyplomami, prototypami, statuetkami oraz sprzętami medycznymi. Uchiha patrzył na to wszystko i wciągnął powietrze głęboko do płuc. Nie tak wyobrażał sobie karierę lekarza.
– Cholera! – przeklął głośno i zrzucił z ramion stetoskop.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że Itachi siedział na tej samej sali. A jednak on teraz mógł czuć się bezpiecznie, bo przecież nie został kardiologiem.
Ciche pukanie odbiło się od pustoszejących ścian, tak, że nawet sam właściciel gabinetu nie zorientował się od razu. Zaskoczony obdarzył wzrokiem nowego dyrektora.
– Tōkyō Daigaku, najlepszy student na roku, prestiżowy staż w Cambridge.
– Proszę wybaczyć dyrektorze, ale to już i tak nie ma znaczenia.
– To już zależy od pana doktorze Uchiha.
– Co ma pan na myśli?
– Może nie wyglądam, ale sprawdziłem całą dokumentację. Jedynym lekarzem, który zawsze podejmował się zabiegów, prowadzących do polepszenia stanu zdrowia pacjenta, a co za tym idzie, uratowania jego życia, byłeś ty Sasuke Uchiha.
– Niestety nie zawsze miałem szczęście uratować ludzkie życie.
– Jesteś jeszcze młody – Kakashi wyciągnął z pudła, oprawiony w srebrną ramkę, dyplom ukończenia studiów medycznych. – Jednak masz dużą wiedzę, nawet jak na twój wiek. – Spojrzał na zegarek. – Jestem spóźniony, więc powiem to szybko: proponuję ci stanowisko ordynatora. Oczywiście jeżeli chcesz.
Na początku myślał, że się przesłyszał. Później zdał sobie sprawę, że to musiał być kolejny, w tym dniu żart, dość specyficznego, nowego dyrektora. Jednak żadne znaki na niebie, a co najważniejsze, twarz Kakashiego, nie zdradzała, że był to żart.
– Mówię poważnie, proszę to przemyśleć.


~  * ~


– Czy to nie wspaniale? – Sakura obdarzyła go spojrzeniem zielonych tęczówek, z których, przez długie lata znajomości, potrafił wszystko odczytać.
– Nie wiem, czy powinienem przyjąć tę posadę. W końcu ordynator to poważna sprawa. Duża odpowiedzialność.
– A czy w naszych rękach nie spoczywa ludzkie życie? – Upiła łyk świeżo zaparzonej kawy z filiżanki. – Przecież zawsze o tym marzyłeś?
– Jednak nie wiedziałem, że przyjdzie to tak szybko. Powiedziałbym za szybko.
– Poradzisz sobie. Wiem, co mówię.
Ostatni raz poklepała go po ramieniu, by następnie wstać z miejsca i pomachać ręką na do widzenia, stojącej przy ladzie bufetowej. Mimo, że znali się od dawna, wciąż go zaskakiwała. Nie wiedział dlaczego, lecz każdy jej gest, słowo, czy dotyk powodowały szybsze palpitacje serca, co potocznie zostało nazywane przez ludzkość zauroczeniem.
Doktor Sakura Haruno została ordynatorem Onkologii w szpitalu Konoha, zaraz po tym, jak Tsunade Senju odeszła na emeryturę. Uczęszczała do University of Cambridge School of Clinical Medicine, gdzie uzyskała stopień naukowy. Ukończyła program fundacyjny i rejestrator specjalizacji w Kings College London, a także dalsze rezydencje w Columbia Presbyterian Medical Center i New Amsterdam Medical Center. Jakiś czas później uzyskała certyfikat rady w dziedzinie hematologii dorosłych i dzieci. Była nadzieją Tsunade, co zresztą często słyszała od samej zainteresowanej.
Sasuke wiedział, że nie powinien się zastanawiać, aczkolwiek wciąż miał mieszane uczucia, co do awansu. Zawsze marzył, by zostać cenionym kardiochirurgiem, ale najważniejsze, zostać uznanym przez ojca.
– Gratuluję! – Do stolika dosiadł się kolejny lekarz, tym razem starszy brat Sasuke.
– Widzę, że plotki szybko się rozchodzą.
– Spotkałem dr Haruno w windzie, więc mi uchyliła rąbka tajemnicy. To dopiero tatuś będzie dumny! Najmłodszy syn, który pociągnął rodową tradycję i właśnie został ordynatorem oddziału kardiologii, tak jak on sam przed laty.
– W twoich ustach brzmi to, jak obelga.
– Cieszę się twoim sukcesem.
Chociaż byli braćmi i na pierwszy rzut oka wydawać się mogli dosyć podobni, każdy wewnątrz był inny. Starszy z braci, Itachi Uchiha, zarządzał obecnie na oddziale pediatrii, zajmując się dziećmi i noworodkami, gdy natomiast młodszy Sasuke poszedł w klanowe ślady i tak jak ojciec, dziadek, czy pradziadek, został kardiologiem.
Itachi wstał z miejsca, kładąc na stole pustą butelkę po coca-coli. Sasuke obserwował jego ruchy, dopóki nie zniknął za filarem. Zdecydowanie Itachi potrafił wyprowadzić go z równowagi, lecz od dziecka był jego bohaterem.
Skończywszy pić espresso z białej, niewielkiej filiżanki, wyszedł pozostawiając drobne pod rachunkiem. Dzisiejszy dzień, choć był jedną wielką sinusoidą, powodował nadzieję na lepsze jutro.
Bo przecież zawsze jest nadzieja na lepsze jutro. 
A Sasuke zostając lekarzem obiecał sobie, że nigdy nie pozwoli pacjentowi odejść.








K: Wydawać by się mogło, że porywam się z motyką na słońce, lecz praca w medycznym laboratorium oraz za dużo odcinków New Amsterdam powoduje, że moje szare komórki zaczynają pracować i wiąże z tym opowiadaniem dość sporą nadzieję. Dziękuję Talonowi, który jak zawsze zmotywował mnie do tworzenia i wszystkim, dla których ta historia może się okazać ciekawą. Postanowiłam, że rozdziały będą się pojawiać raz na miesiąc. Więc na następny zapraszam w czerwcu. :-)



8 komentarzy:

  1. Raz na miesiąc?! Wrr... Ale tak strasznie życzę Ci weny na to opowiadanie! Mam nadzieję, że wszystko wypali! * ^ * BOŻE ZAKOCHAŁAM SIĘ~!
    Dawno nie miałam tak wielkiego fanowskiego podjarku, więc się ciesz i pisz jak najwięcej!
    Bosko opisałaś ten rozdział: początek, rozmowa sasuke i sakury, kakashi... Jeju no czekam!
    Nie tylko na same zabiegi medyczne, itd., ale i na romanse * ^ *
    Życzę dużooooo weny <3
    Twoja,
    Talon~ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie dużo medycyny, ale też romansu, zdrady, dramatów, zwrotów akcji :-)

      Usuń
  2. Przeczytałam tak szybko, jak tylko mogłam. I bardzo mi się to podobało. Podoba mi się sylwetka Kakashiego, to w jaki sposób jest wykreowany. Fajnie, że została jego tendencja do spóźniania się i te głupiutkie wytłumaczenia, jednocześnie pozostał twardym i zdecydowanym mężczyzną.
    Odniosłam też wrażenie, że zmiękczyłaś nieco Sakurę, bo zawsze miałam wrażenie, że to silna i zdecydowana kobieta, która jako medyk podejmuje każdą szansę na uratowanie drugiego człowieka, a tu... No cóż, bycie onkologiem wcale w tym nie pomaga, jednak mam cichą nadzieję, że pod dowództwem Kakashiego znów wróci jej zawziętość.
    Nie mogę się doczekać, aż poznam pozostałe postaci. Bardzo mi się podoba cały zamysł i styl tej historii.
    Cierpliwe czekam na kolejny rozdział <
    Pozdrawiam cieplutko i ślę ogromy weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za opinię :-)
      Jeżeli chodzi o Sakurę, to na pewno w kolejnych odcinkach będzie ukazana jako silna, niezależna i zdeterminowana kobieta. Na początku w każdym rozdziale będę chciała ukazać sylwetkę jednego lekarza, a później już cała historia pójdzie z górki (oby) :D
      Również pozdrawiam i zapraszam w czerwcu na dwójeczkę :-)

      Usuń
  3. Aleee jaaak to raz na miesiąc? Ty chcesz mnie zabić! Tyle oczekiwania to zdecydowanie za dużo! (tak, wiem, samo się nie napisze, a znaleźć czas jest ciężko ;) nie zwracaj na mnie uwagi, bo ja już tak mam xD)

    SHIKAMARU już w pierwszym rozdziale pojawili się moi ulubieńcy ale na jego widok wręcz zapiszczałam z zachwytu. Mam nadzieję, że będzie stałym bywalcem :D
    W dodatku bardzo ciekawie rozłożyłaś postaci między oddziałami. Nie mogę doczekać się dalszych szarad na stanowiskach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie w pierwszych rozdziałach, ale będzie Shikamaru odrywał dość dużą rolę w tym opowiadaniu. W końcu inteligentny idealnie pasuje do lekarza neurologa :D

      Usuń
  4. Ok, zdecydowanie będę czytać dalej, jak tylko znajdę chwilę czasu (a ostatnio zdecydowanie lepiej idzie mi czytanie/pisanie fanfików, niż moja magisterka XD)
    Spóźniony Kakashi przypomniał mi ten mem "Zaspałem do szkoły! A nie, przecież szkołę skończyłem lata temu... Jestem nauczycielem!" To tak bardzo do niego pasuje. I to "Zwalniam was" <33333
    Scena z Sasuke i Sakurą to miód dla mojej czarnej , poranionej duszy.
    Jeszcze tu wrócę, obiecuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, bardzo dziękuję za komentarz ❤️

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękuję ♥