Spis treści

środa, 4 stycznia 2023

Rozdział 26

 

Nowy członek ekipy



Sakura rzadko miała pilne przypadki na oddziale internistycznym. Zaczynała mieć złe przeczucie, a kiedy przekroczyła próg izby, zamarła.

— Kakashi… — wyszeptała. — O kurwa.

Przeklęła i szybko dopadła do szpitalnego łóżka.

— Nie chce współpracować — rzekł Sasori, wręczając kartę do jej ręki.

— Tyle szumu u zwykłe zasłabnięcie — jęknął Hatake, podnosząc się do siadu. — Nic mi nie jest.

Haruno spojrzała w stronę dyrektora. Jej wzrok był karcący, a Kakashi najwidoczniej zrozumiał, że nie ma co dyskutować.

— Doktor Haruno nie wiem, co się dzieje… — wtrącił Sasori. — Jednak to teraz mój pacjent…

— Już nie — powiedziała Sakura, przykładając do piersi kartę.

— Prosiłem tylko o konsultacje, ponieważ…

— Ponieważ doktor Hatake tego zażądał.

— Ej! — wtrącił Kakashi, machając rękami. — Ja tutaj jest i wszystko słyszę.

Lekarze spojrzeli na dyrektora, który nie ukrywał rozbawienia całą sytuacją.

— Kakashi czy ty się dobrze bawisz? — mruknął Akasuna, unosząc brew.

— Jeszcze nikt nigdy tak się o mnie nie bił.

Sakura westchnęła. Kakashi nie przejmował się swoim stanem, ani tym bardziej powagą sytuacji. Przy nowotworze omdlenia są dosyć częste, jednak każde z nich niesie za sobą pewne ryzyko.

— Uważasz to za zabawne? — Akasuna wciąż ciągnął temat. — Kakashi muszę wiedzieć co się dzieje. Wiem, że jesteś dyrektorem, lecz dla mnie jesteś przede wszystkim człowiekiem. Pacjentem, którego…

— Ty mu powiesz, czy ja mam to zrobić? — Haruno zaczęła machać kartą.

— Sasori ale to nie może wyjść poza ściany tego pokoju — ton głosu Kakashiego był ponury. — Nikt nie może się dowiedzieć, a już na pewno moja matka.

— Twoja matka? — zdziwiła się Sakura.

— Stoi za drzwiami i oczekuje wiadomości — Sasori wskazał wzrokiem na wyjście z sali.

— Zapewne też podsłuchuje, więc proszę byście byli ciszej.

Sakura złapała się za skronie i pokręciła głową w niedowierzaniu. To wszystko wyglądało jak jedna z netflixowych komedii, z tym, że to było prawdziwe życie w prawdziwym szpitalu. W dodatku chodziło o życie dyrektora.

— Zdajesz sobie sprawę, że to nie jest błaha sprawa?

Sasori wciąż stał naprzeciw Kakashiego i trzymał założone na piersi ręce. Brązowe oczy utkwił w pacjencie. Ten wzrok był karcący i tak bardzo odległy.

— Mam nowotwór tarczycy — powiedział ponuro Hatake. — Mieliśmy zacząć z Sakurą leczenie w przyszłym tygodniu. Jednak…

— Jednak zawiozą cię na onkologię, gdy tylko doktor Akasuna unormuje twój organizm — dokończyła Haruno.

Lekarze wspólnie ustalili, że Kakashiemu przyda się zrobić kilka rutynowych badań, aby być pewnym ogólnego stanu dyrektora. Oczywiście Kakashi z początku upierał się, że jest to niepotrzebne, lecz gdy tylko Akasuna zagroził, że przypadkiem wycieknie informacja do Sasumi Hatake, od razu przystał na propozycję.

Sasori opuścił pokój, starając się uspokoić matkę dyrektora za drzwiami.

— I ty Brutusie — wyszeptał zły Hatake, patrząc na Sakure. 

— Potrzebujesz tego — odpowiedziała spokojnie. — Może dla ciebie nie jest tak ważne, na ile być powinno, jednak Kakashi, to jest twoje życie. Nie pozwolę, abyś zbyt wcześnie przegrał walkę.

— Dlaczego to wszystko?

— Ponieważ jesteśmy lekarzami — dodała na odchodne. — Czy nie po to obraliśmy taki kierunek? By ratować ludzkie życie?

Kakashi uniósł kącik ust do góry i pokiwał powoli głową.

— W końcu szansa śmierci jest za każdym razem — wtrąciła, otwierając powolnym ruchem drzwi sali. — Chodzi o stworzenie szansy życia.


~ * ~


Tego dnia Naruto przebywał w gabinecie od rana. Pomimo, że konsultacje zaczynał od jedenastej nie wiedział, czego może się spodziewać, ani co odkryje. Starał się podchodzić chłodno i z rezerwą. Dbał o to, aby mieć czysty umysł.

Hinata nie wiedziała, co dzieje się z ojcem. Od kilku lat ograniczała kontakty i Naruto rozumiał, że po prostu potrzebowała przestrzeni. Obiecał pomóc, bo przecież był lekarzem. Po to został neurologiem, aby ratować innych.

Chodził po gabinecie, tam i z powrotem. Podpierał podbródek na palcach, kręcąc głową. Starał się nie myśleć zbyt dużo, a jeśli już, to o tym, że przecież pacjent jak pacjent. Każdy przypadek jest inny, lecz jest takim samym człowiekiem. Z anatomicznej perspektywy, każdy posiada szkielet.

Naruto był neurologiem, więc jego zadaniem były przypadłości z dziedziny medycyny zajmującej się diagnostyką, leczeniem i profilaktyką chorób obwodowego układu nerwowego i ośrodkowego układu nerwowego.

Popatrzył na stojącego w końcu gabinetu Zenona. Tak pieszczotliwie nazwał tego manekina Konohamaru, wnuk mentora Naruto i poprzedniego dyrektora oddziału Neurologii — profesora Hiruzena Sarutobiego.

Tak więc z końca gabinetu stacjonował Zenek. Naruto spojrzał na model. Gdzieniegdzie widoczne były ślady użytkowania. Szafirowymi oczami patrzył od góry. Czaszka ludzka to część układu szkieletowego, który stanowi naturalną osłonę mózgu i innych narządów znajdujących się w głowie. Budowa czaszki obejmuje część mózgową oraz część twarzową. Uzumaki pamiętał jak pierwszy raz mógł asystować przy skomplikowanej operacji wiążącej się z otworzeniem czaszki przy pełnej przytomności pacjenta.

Kiedyś Konohamaru zapytał go, co najczęściej leczy neurolog? A Naruto odpowiadał: Neurolog leczy mnóstwo schorzeń. Uzumaki zazwyczaj twierdził, że do najczęstszych z nich należą: rwa kulszowa, udar mózgu, zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, padaczka, migrenowe bóle głowy, choroba Parkinsona, choroba Alzheimera, choroba Wilsona, guzy mózgu, wodogłowie, stany po zapaleniu mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych.

— To bardzo dużo — mówił Konohamaru, a Uzumaki kiwał głową. — Dziadek jest wspaniały. Ale ty też dużo wiesz!

Naruto uśmiechał się i zazwyczaj pytał Konohamaru kim on chciałby zostać?

— Policjantem! — odpowiadał zazwyczaj chłopiec.

Od tych czasów minęło już prawie dziesięć lat. Naruto udało się uzyskać specjalizację neurochirurga i kilkakrotnie dostać prestiżowe nagrody za swoje publikacje. Hiruzen Sarutobi odszedł na zasłużoną emeryturę, a Uzumaki objął jego stanowisko. Choć zdziwił się, gdy Tsunade zaproponowała to jemu, a nie Shikamaru.

— Doktor Sarutobi polecił ciebie — odpowiedziała, gdy o to zapytał.

Z początku myślał, że Nara po prostu od razu wyraził swój sprzeciw, gdy profesor go zapytał. Lecz po jego zapewnieniach porzucił tą myśl. W końcu to i tak było nie ważne, w związku z jego awansem.

Patrząc na Zenka uśmiechnął się i usłyszał ciche pukanie. Skierował się w stronę drzwi, powoli je otwierając. Za nimi ujrzał Hinatę.

— Masz przerwę? — zapytał, zapraszając anestezjolog do środka.

— Chwilę wolnego — odpowiedziała, składając buziaka na męskim policzku.

Naruto patrzył na ukochaną, która nerwowo zaciskała dłonie. Nie mógł się dziwić, w końcu od dawna obawiała się spotkania z ojcem.

— Będzie dobrze — powiedział, chwytając jej dłoń.


~ * ~


Hiashi Hyuga budził respekt, nawet w podeszłym wieku. Jednak na pierwszy rzut oka, wcale nie wydawał się być świadomy, ani bezuczuciowy, jakim go zapamiętała Hinata. Z resztą anestezjolog zmyła się wcześniej z gabinetu, niż jej ojciec przyszedł. Naruto dał jej wsparcie mentalne i była mu bardzo wdzięczna za to, że rozumie jej ciężką sytuację.

Doktor Uzumaki był szanowanym w kręgach medycznym specjalistą. Pobierał nauki od samego Hiruzena Saturobiego, który w neurologii nie miał sobie równych. Z resztą Hiashi bardzo dobrze go znał. Hiruzena, nie Naruto.

Po kilkudziesięciu minutach w gabinecie ordynatora, Hyuga wstał i wyszedł na korytarz. Naruto zalecił kilka ważnych badań i zaplanował, że z początku następnego tygodnia, Hiashi powinien zjawić się na oddziale. Wiedział, że ukochana może nie być zadowolona z tego pomysłu, jednak sprawa wydawała się dosyć pilna. Nawet jeżeli byłyby to dopiero początki choroby. Neurochirurg zdecydował, że najlepszym wyjściem będzie, gdy wszystkie badania pacjent przejdzie w tym szpitalu.

Gdy drzwi gabinetu zostały zamknięte, oparł się mocniej w fotelu, odchylił do tyłu i wypuścił powietrze ze świstem. Miał nadzieję, że wszystkie podejrzenia zostaną wykluczone i nie będzie to aż tak poważna sprawa. przez zdobyte wcześniej doświadc zenie wiedział, że nigdy nie należy postępować zbyt pochopnie.

Przejechał dłonią po twarzy. Zanotował, że oblał go zimny pot i oddychał powoli. Zdawał sobie sprawę, że powinien z Hinatą odbyć długą rozmowę, a w dodatku powiedzieć jej o stanie zdrowia ojca. Po spotkaniu z Hanabi nie był zbyt przekonany, że młodsza z sióstr zaopiekuje się ojcem. A już na pewno nie bezinteresownie.

Usłyszał ciche pukanie i spojrzał na stojący na biurku zegarek. Hiashi miał być ostatnim pacjentem dzisiejszego dnia, więc nie spodziewał się nikogo. Z resztą Sasuke nie dawał znaków życia, a Shikamaru w tej chwili operował. Gdyby był potrzebny, zostałby wezwany za pomocą specjalnego pagera. Jednak urządzenie leżało spokojnie na kasztanowym blacie.

— Proszę — powiedział, obserwując klamkę.

Drzwi uchyliły się, a do środka wślizgnęła się znajoma mu postać. Hinata stała w progu i lawendowymi oczami próbowała odczytać, co mogło się wydarzyć.

— Słyszałam, że skończyła się wizyta — zaczęła powoli zbliżając się do biurka.

— Tak — potwierdził lekarz. — Przed chwilą wyszedł z oddziału.

— I? Jaka diagnoza?

Naruto westchnął. Nie wiedział, czy powinien mówić ukochanej o problemie. Z resztą, obowiązywała go tajemnica lekarska. Z drugiej strony Hiashi Hyuga nie powiedział, że Hinata nie ma wgląd w jego kartę. Jasno określił, że nie życzy sobie tylko Hanabi. Naruto wziął głęboki oddech, by dłonią zaprosić ukochaną na sofę.

— Coś poważnego? — jej głos brzmiał ostrożnie, jakby chciała ukryć wdzierający się do głowy niepokój.

— Na razie tylko domysły — odparł Uzumaki. — w przyszłym tygodniu ma się zgłosić na oddział. Zrobimy badania.

— Jednak coś już podejrzewasz?

— Obym się mylił. 

Naruto przybliżył się znów do biurka. Do ręki wziął szklaną kulę, przy której zakupie poznał Hinatę. Od świąt stała w jego gabinecie. Jako dziecko uwielbiał lisy. To były jego ulubione zwierzęta, a gdy Hinata się o tym dowiedziała, sprezentowała mu ozdobę z bożonarodzeniowego jarmarku.

— Choroba Alzheimera to przewlekłe, postępujące neurozwyrodnienie mózgu prowadzące do otępienia — zaczął, opierając dłonie o blat. — Początkowo u chorego występują bardzo subtelne objawy w postaci gubienia rzeczy bądź trudności z przypomnieniem sobie słów.

— Nie wiedziałam, że to… — Hyuga umilkła, jakby zastanawiając się co powinna w danej chwili powiedzieć.

— W dalszych etapach choroby dochodzą: upośledzenie osądu, zaburzenia mowy, dezorientacja w czasie i przestrzeni. 

— Czyli trzeba będzie?

— Będziesz musiała go wspierać — Naruto wstał z miejsca i przytulił Hinatę. Dłonią pogłaskał granatowe włosy. 

— To wszystko moja wina…

— Przestań tak mówić. Choroba jak choroba. Każdemu może się zdarzyć.

— A co będzie z nim dalej?

— Degradacja komórek nerwowych postępuje stopniowo, a tempo tych zmian zależy od indywidualnych cech pacjenta. Kiedy demencja osiąga stadium zaawansowane, chory wymaga całodobowej, specjalistycznej opieki. 

— Hanabi na pewno jej nie zapewni — przetarła dłonią załzawione oczy. — Wiem, co powinnam zrobić, ale… Ale to oznacza spotkanie z przeszłością. A ja od dawna przed nią uciekam.

— Damy sobie z tym radę — Uzumaki pocałował czoło anastezjolog. — Nie jesteś sama. Nie musisz wciąż uciekać. Tu jesteś bezpieczna.


~ * ~


Sasori siedział w swoim gabinecie i kolejny raz studiował notatki. Odkąd wyszedł z sali Kakashiego, wciąż miał mętlik w głowie. Bynajmniej wizyta eks partnerki nie pomagała mu, a wręcz utrudniała. Myślał, że z początkiem roku jego życie dziwnym cudem będzie lepsze. W końcu gorszego roku nie przeżył i nie chciał już tego doświadczać.

Jednak skłamałby mówiąc, że w poprzednim nie nauczył się jednej rzeczy. Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. W palcach obracał kostkę rubika, która dawała swego rodzaju ukojenie. Zawsze, gdy miał aż nadto dręczących go myśli, do ręki brał kostkę i obracał. Musiał czymś zająć niespokojne palce.

Usłyszał pukanie i nim zdążył jakoś zareagować, do pomieszczenia wszedł radiolog. Deidara trzymał dwa kubki gorącego kakao, które uwielbiał, a które Sasori ledwo znosił.

— Pomyślałem, że przyda ci się coś ciepłego do wypicia — rzekł Koji i wręczył drugi kubek przyjacielowi.

Sasori nie odpowiedział, tylko wzruszył ramionami. Położył gorący kubek na blacie biurka i znów zajął się kostką. Wydawało się, że nie przejął się wizytą radiologa, ani nie obchodzi go, co ten powie. Nie chciał zdradzać zbyt wiele, a tym bardziej informacji o swojej niechlubnej byłej.

— Co się stało? — zapytał wprost Dei.

— Nic — odparł Akasuna wzruszając ramionami.

— Przecież widzę.

— Zmęczony jestem i tyle. Miałem dzisiaj koszmarny dzień.

Koji usiadł obok chirurga i odłożył swój kubek z wciąż parującą cieczą. Oparł się biodrami o biurko i założył ręce na piersi.

— Taką twarz nie posiada osoba, która ma po prostu gorszy dzień — westchnął.

Sasori nie zdążył odpowiedzieć, bo usłyszał kolejne pukanie, a nim zdążył zareagować, Koji otworzył drzwi gabinetu. Zdziwieni stali w osłupieniu, gdy próg przekroczyła ciemnowłosa kobieta. Założony na sobie miała biały kitel i ku zdziwieniu Kojiego uśmiechnęła się pogodnie.

— Pielęgniarki powiedziały, że cię tu znajdę — wtrąciła, przerywając niezręczną ciszę, która powstała przez jej pojawienie się w gabinecie.

Sasori powrócił do układania kostki, jakby ignorując to, co kobieta wypowiedziała. Nie miał najmniejszej ochoty ją zobaczyć, lecz skłamałby mówiąc, że już nic nie poczuł, gdy ją zobaczył.

— To ja nie będę… — Deidara pośpiesznie chciał wyminąć zebranych.

— Możesz zostać — wtrącił stanowczo Akasuna.

Oho, jest źle — pomyślał Dei, lecz nie wypowiedział tego na głos.

— Niech się pan nie obrazi, ale chciałabym — powiedziała Maria. — Porozmawiać w cztery oczy z doktorem Akasuna.

Radiolog popatrzył na twarz Sasoriego, która wciąż skupiona była na zabawce. Akasuna wzruszył jedynie ramionami, jakby dając niemą zgodę, na to, by Deidara zrobił co uważa za słuszne.

— To wracam do siebie.

Koji wyminął kobietę i jednym ruchem zamknął za sobą drzwi.

Powietrze w gabinecie momentalnie stało się gęste i ciężkie, a niewidzialne opary zalegały na barkach chirurga.

— Sasori posłuchaj…

— Nie sil się — wtrącił stanowczo Akasuna. — Nie wiem, co tu robisz, ani dlaczego powróciłaś.

— Dostałam etat na psychiatrii.

Sasori zaczął szybciej obracać kostkę. Zazwyczaj ułożył by dość szybko, lecz może po prostu brak możliwości skupienia wyjątkowo utrudniał mu zadanie.

— Super.

— Nie musisz być taki ironiczny — rzekła.

— Jedyne o czym marzyłem, to znowu cię spotkać.

— Oddam ci te pieniądze — Maria przystanęła obok chirurga. Chciała, aby tylko na nią spojrzał. — Nawet z nadwyżką.

Sasori nie przerywając zabawy, uniósł głowę do góry. Brązowe oczy nie wyrażały żadnych emocji, jakby ich właściciel niczego nie odczuwał.

— Możesz sobie je wsadzić — urwał, jakby doszło do niego, co chce powiedzieć. — Nie chcę ich.

— To duża suma…

— Wiem, ale trzeba było pomyśleć nad tym zanim zniknęłaś bez słowa.

Akasuna powrócił do obracania kostki. Nie chciał wybuchnąć, ani pokazać jakąkolwiek oznakę słabości. Miał serdecznie dość tej rozmowy, która na dobrą sprawę, wcale się nie zaczęła.

W jednej chwili nie wiedział co się stało. Dostrzegł kobietę, która pochyla się nad nim. Poczuł jej palce, sunące po gładkim podbródku. W nozdrza wbił się subtelny zapach wanilii, a nim zdążyła wykonać jakiś ruch, spoczywający na biurku pager zaczął wibrować.

Akasuna podniósł się do góry, starając się nie dotknąć psycholog. Wyminął ją i chwycił do ręki urządzenie.

— Znajdziesz drogę do wyjścia, czy mam ci pomóc?

Rejestrował jak kobieta odwraca się i kieruje w stronę drzwi. Doskonale wiedział, że pod maską obojętności, zrobiła się w środku wściekła.W końcu jak to było możliwe, że jej eksperyment tak bardzo się zbuntował.

Bo Sasori wciąż odczuwał, że był tylko nieudanym eksperymentem w jej beznadziejnym życiu.





Od K: Cześć i czołem! W końcu udało mi się ukończyć ten rozdział i tak naprawdę wszystkie, które miałam spisane zakończyły się jakiś czas temu. Niestety w tym roku zamierzam trochę przystopować i dać sobie i Wam odetchnąć. Postaram się jednak, aby tutaj raz w miesiącu pojawiał się rozdział, tak jak do tej pory.


2 komentarze:

  1. Przybyłam i tu! Rozdział jak zwykle ciekawy. Jedną z największych wad jak i zalet tego opowiadania jest wielowątkowa fabuła. Z jednej strony mega ciesze się, że poznajemy tyle postaci, ale z drugiej... jak zwykle przy takich rozwiązaniach tęsknię do ulubionych postaci :D
    Czekam na dalsze rozdziały!
    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie wyjaśniła się sytuacja z Hiashim... Jestem ciekawa kontynuacji z życia Hinaty i Naruto, ale to pewnie wiesz ♥ Współczuję Sasori'emu spotkania z Marią... Mogłaby dać mu już spokój :c

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękuję ♥