Spis treści

wtorek, 1 czerwca 2021

Rozdział 3


Zdążyć przed wyrokiem.



Ciężkie krople deszczu napastliwie uderzały w samochodową szybę taksówki. Nic nie zapowiadało burzy dzisiejszej nocy, lecz grzmoty dudniły praktycznie bez przerwy. Październikowa pogoda była dosyć kapryśna i w Kraju Ognia można było zdawać sobie sprawę, że na jesień nic w pogodzie nie jest pewne.
Żółta taksówka pędziła w kierunku drugiej części miasta, wycieraczki mozolnie zbierały gęstą strugę deszczu. Błyskawice regularnie rozdzielały warstwę chmur, oświetlając wysokie drapacze, znajdujące się w tej części miasta.
Sakura spoglądała ukradkiem na swoją komórkę, starając się zachować trzeźwość umysłu. Czuła wyrzuty sumienia, widząc zmęczonego Sasuke po drugiej stronie samochodu. Może powinna odmówić odwiezienia do mieszkania? Zdawała sobie sprawę, że jest stanowczo zbyt późno i jeszcze bardziej zbyt wcześnie, aby nie znajdowali się w swoich łóżkach, oddając się relaksującemu snu.
Wyświetlacz telefonu wskazywał na godzinę trzecią trzydzieści trzy. Nigdy nie była przesądna, nie wierzyła w zabobony, ani przeznaczenie. Zawsze walczyła z nim, starając się uratować życie zdiagnozowanego pacjenta.
Starała się nie drżeć z zimna, kiedy stali pod drzwiami wejścia do jej klatki. Pomimo chłodnego, silnego wiatru oraz wilgoci panującej z mroźnej jesiennej aury, musiała zachować resztki silnej woli.
– Dziękuję za wieczór – odparła spoglądając na rumianą twarz Sasuke. – Miło jest czasem nie siedzieć samemu w czterech ścianach.
– Powinnaś teraz się wyspać. Dobranoc Sakuro.
– Dobranoc Sasuke.
Przytuliła mężczyznę, składając na jego poliku delikatny, przyjacielski buziak. Poczuła na ustach, że miał na sobie dwudniowy zarost. Raz jeszcze, kiedy stała na półpiętrze, popatrzyła w jego stronę, lecz widziała, że odwrócił się i w tym momencie wsiadł do czekającej taksówki.
Zamknęła ostrożnie drzwi, zdejmując obcasy przy wejściu. Płaszcz zawiesiła na haczyku, odpięła sukienkę i skierowała się od razu w stronę prysznica. Wiedziała, że powinna pójść jak najszybciej spać, lecz nigdy nie potrafiła iść brudna do łóżka.
Krople ciepłej wody spływały po jej zziębniętej skórze, zostawiając piekące, czerwone ślady. Umyła szybko włosy kwiatowym szamponem, oraz ciało brzoskwiniowym żelem z peelingiem. Wytarła się i skierowała do łóżka. Była wykończona, a krążąca jeszcze w jej żyłach niewielka ilość alkoholu powodowała senność.
Zamknęła powieki i mogła przysiąc, że budzik od razu rozbrzmiał w pustej sypialni. O dziesiątej w planach miała rozpocząć obchód. Zebrała się więc szybko i narzuciła pierwsze lepsze ubranie z szafy. Poprawiała mankiety bluzki, które gdzieniegdzie były wymięte. Następnie pochwyciła torebkę, sprawdziła jej zawartość, zamknęła mieszkanie i ruszyła w kierunku szpitala.


~  * ~

Brązowowłosa, młoda nastolatka, siedziała na szpitalnym fotelu. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to kolejna jej wizyta w tym budynku. Od małego walczyła ze złośliwym rakiem kości, zwanym mięsakiem. Kiedyś była żywym dzieckiem, wspinającym się na drzewa, biegającym po leśnych ścieżkach, grającym w koszykówkę na boisku z rówieśnikami.
Co to jest mięsak? Z naukowego punktu widzenia mięsak jest to heterogenna grupa nowotworów złośliwych pochodzenia nienabłonkowego wywodzących się z tkanki łącznej z wyłączeniem układu siateczkowo-śródbłonkowego, neurogleju oraz zrębu narządów wewnętrznych. Grupa obejmuje nowotwory tkanek miękkich, do których zalicza się nienabłonkowe tkanki pozaszkieletowe, oraz nowotwory tkanki kostnej i chrzęstnej. Mięsaki charakteryzuje lokalnie agresywny, naciekający i niszczący wzrost, tendencja do wznowy i zdolność do tworzenia przerzutów. *
Jednak dziewczynka nazywała go po prostu złodziejem.
Był to złodziej jej czasu, jej lat, jej życia. Odebrał wszystko, o czym tylko mogła pomyśleć i to, o co mogła już nie zdążyć poprosić. Mito siedziała obecnie i bez nadziei spoglądała na kolejną dawkę chemii, która została jej przytoczona. Chociaż wycięty został już kilkakrotnie guz, on dalej nawracał.
– Dzień dobry Mito.
Nastolatka zaobserwowała wchodząca do pokoju doktor Haruno. Chociaż znała ją już od jakiegoś czasu, nie potrafiła spokojnie myśleć o kolejnych, nadchodzących już złych wiadomościach.
– Przyszła pani powiedzieć, że znów wyrosła mi kolejna gula koło kolana?
– Od kiedy utykasz?
– Trzy tygodnie. Może miesiąc.
– Twoje wyniki morfologiczne nie są najlepsze – zaczęła powoli, przystając naprzeciw dziewczynki. – Niestety tym razem wygląda na to, że mięsak jest złośliwy. Mogą być przerzuty.
– Czy stracę nogę?
Na jej twarzy pojawił się smutek, a brązowe oczy zaszkliły.
– Rokowanie jest uzależnione od typu histopatologicznego guza, jego wielkości i możliwości radykalnego wycięcia. Musimy pobrać raz jeszcze wycinek, aby myśleć o dalszym toku leczenia.
– Pani doktor, dlaczego muszę to być ja? Przecież jest tyle złych ludzi?
Sakura starała się w dalszym ciągu trzymać, lecz widok płaczącej z bólu nastolatki, rozdzierał jej serce. W swojej pracy już niejednokrotnie spotykała się z przypadkami nowotworów złośliwych. Wstrzymała oddech, by następnie uspokoić dziewczynkę.
– Mito obiecuję, że postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby uratować twoją nogę. Znajdę sposób.
– Nie powinna pani doktor składać obietnicy, której nie można dotrzymać.
– Dotrzymam, znajdziemy rozwiązanie.
Opuszczając salę trzymała się swojego postanowienia, by wsiadając do windy, popaść w wewnętrzną niemoc. Przez swoje niewielkie doświadczenie nauczyła się, że nie powinna składać żadnych obietnic, jednak wczorajsza audiencja z nowym dyrektorem wlała w nią zalążek nadziei, że wszystko się ułoży.
Kierując się do gabinetu Kakashiego, czuła się niepewnie, jednak potrzebowała rozmowy z doświadczonym lekarzem. Pomimo tego, że nie był onkologiem i biorąc pod uwagę fakt, że to Tsunade Senju była najbardziej doświadczoną osobą w jej dziedzinie, nogi same poniosły ją pod gabinet.
– Doktor Haruno?
– Czy mogłabym chwilę zająć panie dyrektorze?
– W czym mogę pomóc?
Zamykając drzwi z uwagą i ostrożnością, wciąż wahała się, czy aby na pewno dobrze zrobiła. W końcu nie znała Hatake, tak samo, jak on nie znal jej. Zdążyła zaobserwować, że jest konkretny i nie boi się podjąć radykalnych kroków (przecież udowodnił to zwalniając całą kardiologię). Przystanęła przy drzwiach, lecz gestem dłoni Kakashi skierował ją w kierunku skórzanych foteli.
– Nie wiem od czego w sumie zacząć.
– Może od początku. Proszę przestać zwracać się do mnie tak formalnie. Kakashi wystarczy.
Na jego twarzy pojawił się szczery, nie wymuszony uśmiech, który napełnił Sakurę odwagą, że wszystko będzie dobrze. Nikt jeszcze nie zachowywał się tak jak on, Takayoshi był zawsze poważny i nie zważał na dobro personelu. Najważniejsze było pozyskiwanie funduszy, udzielanie wywiadów. Kakashi wydawał się być jego przeciwieństwem.
– Dobrze, postaram się zapamiętać.
– Może herbaty?
Nim zdążyła odpowiedzieć postawił dwie czarki, a następnie z napełnionego świeżo zaparzoną herbatą, uraczył kobietę. Zielona herbata, jej ulubiona, uraczyła jej podniebienie, powodując, że jeszcze bardziej się rozluźniła. Postawiła filiżankę na spodku, czując, że cały niepokój uleciał z niej jak za dotknięciem magicznej różdżki.
– Od jakiegoś czasu nie potrafię cieszyć się z tego co robię. Nie potrafię znaleźć pozytywów w tej całej śmierci, bólu i cierpieniu.
– Nie dziwię się. – Kakashi także opróżnił swoją czarkę. – Wybrałaś Sakuro bardzo niewdzięczną specjalizację. Onkolodzy na co dzień spotykają się ze śmiercią i cierpieniem. Jednak na pewno jest coś, dlaczego zakochałaś się w tej dziedzinie medycyny?
– Myślałam, że będę mogła pomóc.
Długimi, smukłymi palcami nerwowo stukała w czarkę. Nie potrafiła znieść swojej słabości. Od dawna miała zapaść w sensie swojego leczenia, jednak dzisiaj wchodząc do pokoju, widząc biedną Mito, czar goryczy się przelał.
– Niestety dzisiaj zdałam sobie sprawę, że ostatnio nie pomagam. Próbuję się przemóc, aby znowu cieszyć się medycyną. Jednak wchodząc na oddział, widząc dookoła tyle cierpienia, coś się we mnie zacięło.
– Myślę, że jesteś bardzo dobrym specjalistą. Inaczej doktor Senju nie prosiłaby byś zajęła jej miejsce. Rozmawiałem z nią, mówiła, że jesteś bardzo obiecującym lekarzem.
– Stanowczo mnie przecenia. Nie potrafię uratować nawet jednego życia.
– Tsunade zaufała ci i zawierzyła losy pacjentów.
– Na pewno sobie poradzisz. – Do gabinetu weszła Tsunade, ubrana w oliwkowy komplet. Chociaż wiele osób znało ją jako poważną i srogą ordynator, Sakura wiedziała, że jest wspaniałym człowiekiem. Pomimo swojego trudnego i silnego charakteru.
– Pani Tsunade.
– Widziałam jak rozmawiałaś z Mito Yumiko.
– Nawrócił się mięsak kolana. Dla niej to wyrok śmierci.
– Przecież można amputować dolną kończynę i sprawdzić, czy nie będzie przerzutów.
– Ta nastolatka od zawsze była aktywna, nie potrafiła usiedzieć w miejscu. – Sakura ponownie napiła się herbaty. – Dla niej amputacja to wyrok śmierci. Obiecałam, że tym razem znajdę rozwiązanie. Dlatego tutaj przyszłam panie dyrektorze.
– Mówiłem coś. – Kakashi puścił do Haruno oczko, by następnie wstać z miejsca. – Masz kartę pacjenta?
– Proszę.
Podała tekturową teczkę, w której znajdowały się badania Mito. Hatake szybko wertował zapiski, a gdy skończył odłożył teczkę na biurko. upił łyk herbaty, następnie spojrzał to na Haruno, to na Senju.
– Pobierzemy nowy wycinek. Zlecimy do patomorfologa, aby wykonał badanie w trybie cito. Od tego będzie zależeć metoda leczenia.
– Można próbować naświetlać komórki rakowe. Słyszałam o nowych metodach badawczych.
– Dobrze wiesz, że ta metoda jest dopiero w trakcie badań klinicznych? – Tsunade założyła nogę na nogę. – Nie ma gwarancji, że komórki Yumiko zareagują na leczenie.
– Jeżeli mamy szansę, to czemu nie spróbować?
– Doskonale sobie zdajesz sprawę, jakie to kosztowne?
– Otóż to – przerwał im Kakashi. – Znajdziemy środki, a tymczasem trzeba pobrać wycinek. Osobiście porozmawiam z doktorem Smithem, w sprawie jego metody. Może obniży swoją cenę.


~  * ~


Zdążyła. Rozglądała się po szpitalnej kawiarni wypatrując znajomych twarzy. Był piątek i jak w co tygodniowym rytuale, powinna wypić kawę z odtłuszczonym mlekiem, razem z Ino, Temari i Karin. Z niewielkiego tłumu, ściśniętego na kawiarnianej werandzie, odnalazła charakterystyczne czerwone włosy Uzumaki.
– Znowu się spóźniłaś Haruno.
– Przecież jestem o czasie – odrzekła zdyszana, zajmując miejsce na przeciwko Karin. – Nie siedzę w kostnicy, jak ty Uzumaki, więc nie zawsze pacjenci pozwolą mi wyjść.
– Auć, zabrzmiało złowrogo – Temari zaśmiała się, tak samo jak reszta zgromadzonych kobiet.
Ktoś chrząknął za ich plecami i ujrzały Sasuke z Naruto Uzumakim, przechodzącymi obok ich stolika. Naruto był ordynatorem neurochirurgi i kuzynem Karin. Z resztą w takim miejscu jak Kraj Ognia, większość osób była ze sobą spokrewniona.
– Słyszałam, że Sasuke Uchiha został ordynatorem kardiologii – zaczęła spokojnie Karin, a w jej oczach pojawił się zawsze ukryty blask. Poprawiła włosy i okulary, kiedy mężczyzna popatrzył się w ich kierunku. – Pewnie o tym wiesz, Haruno.
– Kakashi przyszedł do niego i zaproponował by został na oddziale. Teraz kompletuje personel na swój oddział.
– Ciekawe, dlaczego akurat on jedyny został? – Temari upiła łyk ze swojego kubka. – Wiem, że jest inteligentny i dobry z niego lekarz, aczkolwiek nie uważacie, że jest zbyt młody?
– Też jestem ordynatorem, a mamy z Sasuke tyle samo lat – odpowiedziała bez zastanowienia Sakura.
– Jesteś starsza o kilka miesięcy – dodała Karin z lekką pogardą.
– Coś sugerujesz Karin?
– Nie. Po prosty nie jesteście w tym samym wieku.
– Jesteśmy równolatkami. A ty Temari, uważasz, że tez nie powinnam być ordynatorem? Bo jestem za młoda?
– Przestańcie się przekomarzać – Ino Yamanaka w końcu przerwała swoje milczenie. – Sasuke dostał to stanowisko, bo widocznie spasował nowemu dyrektorowi. Jest dobrym lekarzem i zna się na tym, co robi. A to, że jego ojciec też w przeszłości był tutaj ordynatorem, nie znaczy, że dostał to po znajomości.
– Ojciec i dziadek.
– Sasuke jest dobrym specjalista i odpowiedzialną osobą. Zasłużył na to stanowisko.
Sakura obserwowała przyjaciela siedzącego po drugiej stronie tarasu. Rozmawiał zawzięcie o czymś z Uzumakim, za pewne konsultując się w sprawie medycznej. Bo przecież skąd mogła wiedzieć, że Naruto udziela mu rad w życiu prywatnym? Pomimo swojej przyjaźni z Sasuke, nie zdawała sobie sprawy i nie mogła wiedzieć, że Uchiha darzy ją głębszym uczuciem, niż tylko przyjaźń. Po prostu wypierała sobie z głowy taką ewentualność.






* opis pochodzi ze strony Wikipedia.

K: Rozdział z okazji dnia dziecka. A na poważnie zaczynają się schody i teraz już na pewno przynajmniej raz w miesiącu będą pojawiać się rozdziały. To teraz zacznę przyjmować zakłady  kogo w następnym rozdziale obstawiacie? 


6 komentarzy:

  1. Zabij mnie, błagam cię, jako osoba, która rzekomo nazywa się wiernym czytelnikiem. Zabij mnie.
    Tak piękny rozdział, a ja dopiero teraz zbieram się, żeby cokolwiek o nim napisać. Masz pełne prawo mnie zabić.
    Ale mniejsza już o mnie. Skupmy się na rozdziale. Naprawdę mnie zastanawia czy sparujesz oryginalną parę SasuSaku. Z jednej strony oczekiwałoby się tego, bo tak przecież było naprawdę, ale z drugiej strony ciekawą odmianą byłoby sparować ich z kimś innym... Hmm... Ciężki wybór. Naprawdę ciężki.
    Bardzo współczuję Sakurze... Tak jak mówił Kakashi wybrała sobie bardzo niewdzięczną dziedzinę. Ja sobie nie wyobrażam musieć patrzeć codziennie na te biedne dzieci i mówić im, że umierają. To jest straszne. Mi normalnie patrząc na dzieci, które na coś chorują, serce się łamie, a co dopiero mówić o czymś takim... Trzymam kciuki, żeby udało się znaleźć jakieś dobre rozwiązanie i, że dzięki Kakashiemu Sakura znów zacznie ratować ludzi.

    Miałam coś jeszcze napisać, ale oczywiście jak to ja, zapomniałam... Ech.. Nie przedłużam, mam nadzieję, że wypaczysz mi moje spóźnialstwo i kolejny rozdział pojawi się już niedługo.
    Trzymam kciuki za Twoją weną i chęcią do pisania, bo to co robisz jest mega wciągające :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za opinię i nie nie zamierzam nikogo zabijać :)
      Doskonale rozumiem, jak to jest nie mieć czasu. A co do weny, właśnie dzięki Tobie chyba ruszyłam z kolejnymi rozdziałami :)

      Usuń
  2. Nieeee Naruto nie pasuje na neurologa. Za chiny ludowe! On to by się na ortopedę nadawał oj tak...

    Posuwamy się do przodu! Widać coraz więcej postaci, co jest super. Jestem ciekawa jakie wątki z serialu jeszcze poruszysz i jak je upchniesz. Życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się, czy nie uczynić go salowym, później był też szatański pomysł, aby odpowiadał postaci serialowego psychologa - Iggiego :D Ostatecznie został neurochirurgiem i postaram się go jakoś ogarnąć :-)

      Usuń
  3. Nie wiem, co napisać. Cudowny rozdział, bardzo profesjonalny. Aż wydaje się, jakbyś sama kończyła medycynę ze specjalizacją na onkologa. Niesamowite. Rozdział jest po prostu idealny, choć nie ukrywam, że najbardziej czekam na ukochaną parę... Ale też nie powiem, że chciałabym zobaczyć romans między Sakurą a Kakashim... Ale z nim to wszyscy powinni mieć romans, jest cudowny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, Ty wiesz z resztą <3

      Jeżeli chodzi o romanse to pragnę zrobić tak, aby żaden z czytelników nie był zawiedziony, ani także pewny kto z kim :D Ale fakt, z Kakashim powinien mieć każdy romans, albo tylko ja :D Co do wyczekiwanego paringu NaruHina: będzie się u nich działo ^.

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękuję ♥