Spis treści

niedziela, 17 kwietnia 2022

Rozdział 15

 

Nadzieja umiera ostatnia.


Najpierw poczuł na swojej twarzy ostry, żywy powiew wiatru. Potem usłyszał szum wody i szelest liści. Zza przymkniętych powiek odczuł pierwsze promienie słońca.
Z trudnością otworzył oczy i ujrzał szarawą ścianę sypialni. Jęknął.
Odkąd przeprowadził się do Konohy nie miał zbyt wiele czasu na ułożenie sobie od nowa życia, ani tym bardziej na poukładanie starych spraw. Praca w szpitalu wypełniała mu cały czas, który posiadał.
Od świąt nie spojrzał na telefon. Był wyczerpany nadopiekuńczością matki, która ciągle wydzwaniała i nagrywała się na sekretarkę. Chociaż wiedział, że po prostu się martwiła, nie chciał przechodzić przez to samo.
Światło dzienne raziło go w oczy, więc powstał z łóżka i założył szlafrok wiszący na wieszaku w z boku szafy. Czuł suchość w gardle, stawy go bolały, był zesztywniały i otumaniony.
Pamiętał, że po drugiej w nocy wrócił do mieszkania. Wspomnienie wieczora i nocy uderzało go jak bumerang. Powracało i odchodziło. Kakashi pamiętał, że rozmawiał z Sakurą, a później odprowadził ją do mieszkania. Zdawałoby się, że trochę lepiej go poznała, ponieważ opowiedział jej kilka faktów ze swojego życia. Może to był początek nowej znajomości? A może nawet przyjaźni?
Był zły na Obito. Czuł się zdradzony i w pewnym sensie zawiedziony. Uchiha ukrywał przed nim swoje brudne interesy. Hatake nie mógł uwierzyć, że chciał przejąć szpital. Znał Obito od dziecka. Praktycznie spędzili całe dzieciństwo razem, później uczęszczali na tą samą uczelnie. Wybrali tą samą specjalizację, razem przygotowywali się do egzaminów końcowych i odbywali staż. Kakashi wyjechał do Europy, aby zaczerpnąć wiedzy w innych placówkach medycznych. Podczas jego nieobecności bito Uchiha wykorzystał kontakty w środowisku lekarskim otworzył własną klinikę.
Obito Uchiha był skazany na sukces. Od dziecka łatwo osiągał to o czym pragnął, więc Kakashi nie zdziwił się, gdy usłyszał o sukcesie przyjaciela Wtedy nie myślał, ze Obito może mieć jakieś sekrety.
Był naiwny myśląc, że wróci do Kraju Ognia i wszystko będzie takie jak było. Nic nie było takie same. Każdy dzień doskonale go o tym utwierdzał.


~ * ~


Kiedy mając dziewięć lat, przekroczył po raz pierwszy próg szpitala Konoha powiedział do ojca, że będzie jego dyrektorem. Sakumo Hatake tylko się zaśmiał. Jednak chłopiec do dzisiaj pamiętał, jak tata trzymając go za rękę, przykucnął i spojrzał w ciemne oczy mówiąc: Kakashi marzenia same się nie spełniają, marzenia trzeba spełniać. Dlatego w ciebie wierzę. Będziesz wspaniałym dyrektorem.
Hatake często wspominał ojca, który był prawym i uczciwym człowiekiem. Sakumo Hatake z zawodu był żołnierzem, więc większość czasu Kakashi spędzał z matką. Zawsze, gdy przyjeżdżał do domu, pragnął jak najwięcej czasu poświęcić dorastającemu synowi. Wspierał go radą, zawsze miał rozwiązanie na zadawane mu przez dziecko pytania.
Co się stało z Sakumo? Kakashi nigdy nie pogodził się z utratą ojca. Czuł się winny i odpowiedzialny za jego śmierć. Gdyby zdążył na czas.
Tego dnia Sakumo powrócił z długiej misji. Przekraczając próg domu ogłosił, że odchodzi na żołnierską emeryturę i już zawsze będzie przy najbliższych. Zachwycona żona uściskała męża, pocałowała w policzki. Kakashi wiedział, że nie zostanie długo w domu, ponieważ musi zdążyć na autobus. Był spóźniony i tylko w progu machnięciem ręki powitał ojca.
Sakumo nie miał mu za złe, ponieważ wiedział, że syn ma przed sobą ciężki dzień, w którym musi zaliczyć egzamin kończący pierwszy rok nauki na prestiżowej japońskiej uczelni Tōkyō Daigaku, która wykształciła wielu wspaniałych lekarzy. Był dumny z syna, ponieważ jako nieliczny, miał wspaniałe osiągnięcia.
Kakashi pędził na autobus, a później stresował się na sali wykładowej. Z pędem praktycznie do niej wadł, spóźniony, lecz opiekun roku pozwolił zasiąść do stolika. Otrzymując arkusz z pytaniami egzaminacyjnymi, cieszył się i obawiał jednocześnie. Po zakończony, egzaminie, który składał się z części pisemnej i ustnej chciał wrócić do domu, uściskać ojca, pochwalić się wpisem w indeksie.
Po pierwszej części skierował się pod dziekanat. Razem z Obito i Itachim ruszyli w stronę listy, na której były wypisane nazwiska i numery sal drugiej części egzaminu. Kakashi nie zdziwił się, kiedy ujrzał, że Itachi z Obito są w tej samej sali. W końcu mięli te same nazwiska, a jak widać, wykładowcy nie silili się na oryginalność - podzielili liste studentów nazwiskami.
— Jesteś w drugiej sali Kakashie — powiedział Obito, odchodząc od korkowej tablicy.
— Mamy dwadzieścia minut — Itachi oparł się o parapet.
— To pytanie pierwsze: wypisz objawy zawału mięśnia sercowego było beznadziejnie proste.
— Jednak znając was, bez mrugnięcia okiem wpisaliście poprawną odpowiedź — Kakashi zaśmiał się i poprawił kołnierz koszuli.
— Nasza rodzina to sami kardiolodzy — odrzekł Obito, otwierając butelkę wody i upijając łyk.
— Nienawidzę kardiologii — mruknął Itachi w odpowiedzi. — Z całą pewnością nie pójdę na ten zasrany kierunek.
— Wujek Fugaku ci nie odpuści — Obito głośno się zaśmiał. 
— Co on ma do gadania? — prychnął poirytowany Itachi. — Sam zdecyduję kim chcę zostać. A ty Kakashi?
— Nie wiem — odparł spokojnie Hatake. — Na razie skupiam się na zdaniu egzaminu.
— Zabiorę Rin w podróż po całym świecie. W końcu moja ukochana zasługuje na trochę luksusu. Z resztą jak każdy z nas — Obito się rozmarzył.
-Wystarczy ci tyle wakacji? Kiedy ostatnio zabrałeś ją na jakąś randkę?
— Coś chcesz mi wmówić Itachi?
— Po prostu nie tak dawno mi się zwierzała, że nie macie dla siebie czasu.
— Każdy z nas poświęcił się nauce, by zdać w pierwszym terminie i mieć wolne wakacje. Musze jej to wynagrodzić.
— Może rzeczywiście tak jest — odparł Kakashi.
— Skończymy studia, poproszę ją o rękę. Kakashi pójdziesz ze mną na kariologię, nie tak jak ten laleczkowaty Ken.
Obito zaśmiał się wskazując na młodszego Uchiha, który prychnął i pokręcił głową. Itachi przyzwyczaił się, że kuzyn jest zazdrosny, bo to on odziedziczył atrakcyjność rodziny Uchiha. Nie zwracał uwagi na kobiety, ponieważ skupił się na nauce i nie  był gotowy na związek.
— Tak jak powiedziałem, pójdziemy razem na kardiologię i otworzymy własny szpital. — Obito dokończył, wziął pod pachę przyjaciela i poczochrał mu szarą czuprynę. Zawsze tak robił, kiedy starał się zmobilizować Kakashiego. Nim się zorientowali, egzamin ustny miał się zacząć. Pożegnali się i udali w przeciwne kierunki.
— Coś dzisiaj jest zbyt niespokojny — mruknął Itachi do Obito.
— Denerwuje się — odparł starszy Uchiha i wszedł po schodach na górę.


~ * ~


Wspomnienia czerwcowego dnia szczególnie wracały w święta. Kiedy obserwował rodziny spacerujące po zaśnieżonych alejkach parku. Próbował wspominać dzieciństwo, lecz tylko nikłe, beznamiętne wspomnienia. Czuł się źle i ciężko patrzył na wydarzenia tamtych dni.
Na ustnych egzaminach stresował się bardziej, niż wcześniej na pierwszej części. Jednak okazało się, że lata nauki nie poszły na marne i doskonale znał odpowiedzi na każde z zadanych przez egzaminatorów pytań. Wychodząc z sali wyciągnął telefon, na którym miał kilka połączeń od matki.
Sasumi Hatake często dzwoniła, była nadopiekuńczą matką. Pomyślał, że po prostu chciała zapytać jak poszło, albo co przygotować na obiad. Sakum wrócił, więc Kakashi powątpiewał o pytanie z obiadem. Po chwili wyczuł w kieszeni wibracje i odebrał telefon.
— Słucham?
— Ka...ka...kashi — głos matki był drżący.
— Co się stało? — zapytał denerwowany, serce przyśpieszyło swe bicie.
— Kochanie, tak mi przykro, tak bardzo mi przykro — doskonale zdawał sobie sprawę, że matka zaczęła siorpać nosem. — Jesteśmy w szpitalu Konoha, Sakumo... Tata...
— Już jadę mamo, zaraz tam będę.
Chociaż nie miał zbyt wielu oszczędności, wszystkie zarobione dorywczo pieniądze inwestował w czesne, złapał taksówkę i pognał do centrum. Z uniwersyteckiego kampusu skierował się wprost do szpitala. Po drodze dopytał matki, gdzie jest, na jakim oddziale, które piętro? Szybki wbiegł do poczekalni, a następne odnalazł matkę.
Sasumi Hatake była czterdziestopięcioletnią kobietą, z platynowymi włosami i niebieskimi oczami. Była troskliwa, nadopiekuńcza i ciepła. Jednak nie potrafiła wytyczyć granicy pomiędzy sobą, a synem, przez co Kakashi czasami wydawał się bardziej przyjacielem niż synem. Przez służbę ojca oraz fakt, który się z tym wiązał, musiała dziecko wychowywać sama.
— Kakashi!
— Matko — objął rodzicielkę ramieniem. — Co się stało?
— Sakumo... Tata nagle źle się poczuł. Zaczął kaszleć i nie mógł złapać oddechu.
Kakashi przypomniał sobie pytanie na egzaminie i momentalnie domyślił się, co wydarzyło się w domu.
— Czy bolała go klatka piersiowa?
— Tak, czuł kołatanie serca.
— Pani Sasumi Hatake? — Na korytarz wyszedł lekarz, którego twarz zdobiły okulary. W ręku trzymał teczkę z wynikami. — Bardzo mi przykro.
Kakashi pamiętał tylko jak matka prawie osunęła się na ziemię. Wciąż w pamięci nawiedzał go widok zaszklonych, niebieskich oczu.
— Niestety mąż przyjechał w zaawansowanym stanie zawału mięśnia sercowego. Nie mogliśmy nic zrobić.
Kakashi poczuł złość i ból. Oczy lekarza nie wyrażały przykrości. Widział, jak były beznamiętne, bezuczuciowe i... puste. Kardiolog nie przejął się jego ojcem. Nie pomógł.
Wtedy właśnie Kakashi Hatake postanowił, że dziecięce marzenie zostanie spełnione — zostanie dyrektorem i nigdy nie pozwoli, aby lekarz nie podjął działania. Bo tylko dzięki ryzyku będzie mógł uratować ludzkie życie.


~ * ~


Patrzył w ekran monitora. Zastanawiał się, dlaczego nie może zapomnieć sytuacji ze szpitala? Czuł poczucie winy, ale także pewnego rodzaju ulgę. Zrobił wszystko o czym marzył, wypełnił zadanie, które jako dwudziestoletni młodzieniec sobie założył.
Do Szpitala Konoha wrócił najpierw na staż. Będąc nowym kardiologiem starał się pomagać i próbować. Dwudziestego piątego grudnia był jedyny na oddziale i podjął decyzję, że będzie operował pacjenta. Nie chciał stracić najmniejszej szansy na uratowanie życia.
— Widzisz, nie zawsze jesteśmy w stanie uratować życie — powiedział Nayame, kiedy następnego dnia wrócił do szpitala. Hatake doskonale znał ta twarz i te okulary. Śniły mu się codziennie, zawsze tak samo.
Jednak ja próbowałem coś zmienić — pomyślał, lecz nie odezwał się do przełożonego. Kakashi wstał z miejsca i udał się do szatni. Zdezynfekował ciało i wziął prysznic. Przebrany wyszedł ze szpitala. Chciał jak najszybciej wrócić do domu, zamknąć w pokoju i tak po prostu siedzieć.
Przed powrotem do Konohy potrzebował rozeznania. Wyciągnął telefon i zadzwonił. Następnie zapisał adres i wziął głęboki wdech. Dawno się nie widzieli.
Pomyślał, że nie potrzebnie przyszedł. Minęły ciężkie lata, odkąd widzieli się po raz ostatni. Na początku zauważył kasztanowe włosy, a później duże brązowe tęczówki. Rin siedziała w rogu kawiarenki, w dłoniach trzymając porcelanową filiżankę.
Pijąc cappuccino była ciekawa czy ją pamięta? Nie widzieli się od jakiegoś czasu. Praktycznie od momentu, kiedy wyjechał z Kraju Ognia. Był początek października i zaczęło się robić zimno. Kilka tygodni temu było ciepło i mogła spokojnie chodzić w podkoszulku lub sukience. Obecnie miała na sobie skórzaną ramoneskę i dżinsy.
Spóźnia się jak zawsze — pomyślała i uśmiechnęła się, gdy zauważyła szarą czuprynę.
— Przepraszam...
— Daj spokój Kakashi — zaśmiała się i powstała z miejsca, aby go przytulić. — Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią.
— Chyba masz rację. Chociaż staram się nad tym pracować.
Kakashi ściągnął kurtkę i usiadł obok. Zamówił jak zawszę espresso i popatrzył na Rin.
— Wyglądasz znośnie — oparła się o fotel i założyła nogę na nogę.
— Co słychać u ciebie?
Kakashi chciał odwrócić rozmowę, aby nie rozmawiać o własnym życiu. W sumie Rin nie była ta wiedza potrzebna. Zastanawiał się tylko, czy pogłoski są prawdą i czy Obito zamierza przejąć Konohę?
— Rozstaliśmy się z Obito, jeżeli o to pytasz.
— Przykro mi, byliście piękną parą.
— To prawda — westchnęła i oparła twarz o dłonie. — Byliśmy. Kakashi, Obito się zmienił.
— Ale jak to się zmienił?
— Otworzył klinikę.
— Zawsze o tym marzył.
— Jednak kiedy wyjechałeś, wciąż przesiadywał w szpitalu, a później w klinice. Zaczął zarabiać i zaczęło mu się powodzić. Myślałam, że w końcu mi się oświadczy, tak jak obiecał.
— Ale przecież zawsze mówił, że po studiach.
— Studia, a prawdziwe życie to co innego — mruknęła. — Z resztą wiesz o tym najlepiej. Z czasem Uchiha przestał wracać do mieszkania, całe dnie przesiadywał w klinice. Miałam już dosyć. Liczyła się tylko kariera i kontakty. W końcu przestałam wierzyć w jego fałszywe obietnice. Spakowałam się i wróciłam do rodziców. Wiesz, co było najgorsze?
Kakashi wzruszył ramionami. Nie wiedział, że tak sprawy się mają. Zastanawiała się, dlaczego Nohara usunęła wspólne zdjęcia, a później konto na serwisie społecznościowym. Nigdy by nie pomyślał, że to wszystko wina Uchihy.
— Kiedy odchodziłam, nie potrafił nic powiedzieć. Zakomunikowałam, że to koniec. Oddałam wszystkie podarowane rzeczy. Obito nie wierzył, albo wmawiał sobie, że wrócę. Krzyczał: zawsze chodziło ci tylko o pieniądze!
— Nie wierze, że tak powiedział.
— Obito się zmienił. Pieniądze przewróciły mu w głowie. Zaczął robić podejrzane interesy. Kakashi bałam się o niego. Widziałam, jak w naszym domu przesiadują różni ludzie.
— Jacy ludzie?
— Nie mogę, wybacz.
Kakashi westchnął i dopił resztę kawy. Nawet jeżeli mogłoby się to wydawać niewiarygodne, wiedział, że to, czemu chciał zaprzeczyć, okazało się prawdą. W dodatku przekonały go słowa Rin, która by nigdy go nie okłamała. Starał się spokojnie przyjąć do wiadomości, że przyjaciel już nie jest tym człowiekiem, z którym jako dzieciak grali w piłkę. Obto Uchiha najwyraźniej nie był tym, którego Kakashi zapamiętał.
— Słyszałam, że zostałeś dyrektorem Konohy — Rin przerwała ciszę, patrząc na kardiochirurga.
— Skąd wiesz?
— Takie wiadomości szybko się rozchodzą. Z resztą Tsunade-sama pytała o ciebie.
— Pytała cię?
— Chciała znać moje zdanie. Wiedziała, że się znamy.
— Co jej powiedziałaś?
— Że nie znam bardziej odpowiedniej osoby na to stanowisko — uśmiechnęła się odkładając filiżankę na spodek. — Cieszę się Kakashi, że zostaniesz szefem mego szefa. To trochę dziwne?
— Troszkę.
— Przykro mi jedynie, że tak długo z tym czekałeś. Doskonale wiem, dlaczego wróciłeś i co zrobisz w pierwszej kolejności. Ale zanim zabierzesz się za zwalnianie tych kardiologicznych gburów... — zatrzymała się, jakby chcąc przemyśleć to co powie. — Przeczytaj raporty i karty. Jeżeli chciałbyś mojej rady, a wiem, że zawsze chodzisz własnymi ścieżkami, to powiedziałabym ci: sprawdź kartotekę Sasuke, młodszego brata Itachiego. To świetnie zapowiadający się kardiochirurg. Jako jedyny dba o dobro pacjenta i nie boi się wziąć odpowiedzialności. Jest świetnym lekarzem — chwyciła Kakashiego za rękę. — I nie mówię to dla tego, że to brat Itachiego. Cieszę się, że jesteś nowym dyrektorem, że wróciłeś. Tęskniłam Kakashi.
— Ja za tobą też Rin, ja za tobą też.





Od K: Witam Was serdecznie! Nie wiem, czy ktokolwiek wie, ale właśnie dzisiaj mija rok od opublikowania prologu na Szpitalu. Ten rok był ciężki i troszkę męczący, ale przyznam szczerze jestem wdzięczna za to, że tak pozytywnie odebraliście Szpital Konoha. Do tego opowiadania przykładam bardzo dużą wagę (a każdy kto choć trochę zna moją twórczość wie, że prowadzę dużo projektów i staram się tworzyć wiele opowiadań). Jest to moja perełka i dzieciątko. Nie pierworodne, ale kochane. Od następnego rozdziału wkraczamy w tryb codzienności w szpitalnych perypetiach. Poznawanie głównych postaci uważam za zakończone. Także do zobaczenia w maju! 


3 komentarze:

  1. Uh ah uh. To było dobre i ciekawe. Mega mi się podobało to jak połączyłaś realistyczne wątki z oryginalną historią Kakashiego.
    Z drugiej strony odczuwam ulgę, że zakończyliśmy wprowadzanie postaci BO NIE MOGĘ SIĘ DOCEKAC KONKRETNEJ AKCJI.
    Trzymam kciuki za kolejne rozdziały i pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie zapeszę, ale do końca roku już mam spisane rozdziały, więc nie powinno być z publikacją problemów ^.

      Usuń
  2. Szkoda, że Obito jest takim czarnym charakterem, bo to jeden z moich ulubionych bohaterów... Ale szczerze Ci powiem, że ogólnie nie lubię Rin i mam nadzieję, że nie będzie z Kakashim... Nie przeżyję ich związku, mówię ci serio!
    Niech się sytuacja z Obito wyjaśni... :(

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękuję ♥