Spis treści

niedziela, 17 października 2021

Rozdział 6

 

Ucieczka przed rodziną.


Puste ściany były dla niej azylem. Pewnego rodzaju miejscem sakralnym, w którym mogła przebywać tylko ona. Sacrum, w którym nie była córką, siostrą, członkiem rodziny, lekarzem, anestezjologiem. Była sobą – Hinatą.
W dzieciństwie Hinata miała zwyczajne marzenia. Chciała mieć królika. Chciała mieć przyjaciela. Chciała by ojciec ją docenił i pokochał. Kiedy ją pytano, kim zostanie, gdy dorośnie, bez chwili namysłu ojciec odpowiadał, że lekarzem. Dlaczego? Ponieważ Hiashi Hyuga chciał zostać lekarzem. Więc, gdy za każdym razem odpowiadała z udawaną dumą, że skończy studia lekarskie, ojciec przechwalał się znajomym: Moja córka będzie panią doktor! 
W tamtych czasach wracając ze szkoły przysiadała z książką i uczyła się, by zostać najlepszą. Chociażby się paliło i waliło, zawsze dostawała piątki z egzaminów i sprawdzianów. Na wymarzony przez ojca kierunek dostała się, jako pierwsza z listy. Była ambitna, zdeterminowana i naiwna. Chociaż patrząc na to z perspektywy lat, obecnie zdawała sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiedziała, co chce w życiu osiągnąć. Teraz uważała, że pytanie zadawane dzieciom: kim zostaniesz, gdy dorośniesz? było nieodpowiedzialne z ich strony. W końcu, kto w wieku sześciu lat  może wiedzieć, jak chce spędzić całe życie?
Doświadczona przeszłością, wiedziała, że nie może przed nikim pokazać swej prawdziwej twarzy. Za zasłoną przybranej maski, utrzymywała dystans. Zbyt wiele wycierpiała, by kolejny raz przechodzić przez to samo. Odcięła się od wpływowej rodziny, sieci kontaktów i układów. Teraz żyła na własny rachunek.
W Kraju Ognia mogła wreszcie być sobą. Konoha dawała jej start w nowe, lepsze życie. Może dlatego zgodziła się przyjąć tą posadę? Pragnęła zmian, z dala od arystokratycznego i snobistycznego Los Angeles. Ameryka była dla niej symbolem zniewolenia. Dlatego postanowiła już do niej nie wracać.
Hiashi Hyuga był właścicielem jednego z najbardziej znanych koncernów farmaceutycznych. Po niebywałym sukcesie, który osiągnął w Stanach, marzył, aby córka przejęła pieczę. Jednak, im bardziej człowiek czegoś pożąda, tym częściej nie zauważa uczuć drugiej osoby. Hinata nie chciała być taka jak ojciec – surowy pracoholik, poświęcający życie rodzinne dla firmy.
Z rozmyślań wyrwał ją odgłos biegającej po klatce Banny. Był to czteroletni królik rasy Rex. Kiedy wreszcie mogła oderwać się od przeszłości  w intrenecie natrafiła na ogłoszenie pewnej fundacji zajmującej się ratowaniem królików. Stworzenia te były ofiarami eksperymentujących naukowców. Odbierane z laboratoriów, w których nie czekało na nie nic innego jak śmierć. Biedne, przestraszone.
Kiedy Hinata zobaczyła relacje live z akcji ratunkowej od razu jej wzrok powędrował do najmniejszego, najbardziej wycofanego królika. To była miłość od pierwszego wejrzenia. 
– Jesteś dzisiaj niespokojna  przykucnęła przy klatce i palcami pogłaskała zwierzę po futerku. – Czyżby coś ci dolegało? Spokojnie Bunny, jestem przy tobie.
Zastanawiała się, czemu zwierzątko jest takie pobudzone? Bunny była dosłownie wyciągnięta z piekła, ledwo odratowana. Hinata z początku dała jej czas do oswojenia się ze sobą, nowym mieszkaniem i otaczającą  rzeczywistością. Królik był dla niej wyjątkowy, powierzyła mu wszystkie tajemnice i mimo, że wszyscy uznaliby ją za wariatkę, często z nim rozmawiała.
– Myślisz, że ta kula będzie pasować do wystroju? – zapytała ustawiając na komodzie śnieżną kulę z lisem. – Tak myślałam, przypadła ci do gustu.
Zadowolona Bunny przypatrywała się nowej dekoracji, zajadając smacznie swoją przekąskę. Brązowe tęczówki świeciły pogodnie. Czasami Hinata zastanawiała się, czy Bunny rzeczywiście jest tylko królikiem?
– Mam dzisiaj wychodne. W nowym miejscu pracy muszę zjawić się na gali Bożonarodzeniowej. Myślisz, że w granatowej sukni będę dobrze wyglądać?
Zaśmiała się do siebie, a następnie skierowała w stronę szafy. Chociaż od dziecka miała styczność z różnymi bankietami i galami, nie wiedziała czego spodziewać się po szpitalnej uroczystości.
Dyrektor Kakashi sprawił na niej ogromne wrażenie, kiedy przekroczyła próg jego gabinetu po raz pierwszy. Nie był zwyczajnym dyrektorem, pomimo ich formalnego spotkania, nie odczuła skrępowania. Doktor Hatake nie był sztywnym urzędnikiem. Hinata przygotowała się do kwalifikacyjnej rozmowy i wiedziała, że wcześniej był wicedyrektorem szpitala w Sunie, ordynatorem kardiologii w Kirigakure. Jego naukowe prace zawsze dawały dużo do myślenia i pobudzały ciekawość od pierwszych zdań artykułów.

~  * ~


Jak ja nienawidzę świąt - pomyślała Sakura wychodząc na szpitalny korytarz. Kierowała się w stronę windy, by następnie zjechać na umówioną wcześniej wizytę. Po telefonie jaki otrzymała od rodzicielki, zdenerwowana praktycznie z impetem wybiegła ze swojego gabinetu. Ubrana była w żałosny strój elfa, ponieważ dzisiaj organizowali szpitalną wigilię dla chorych onkologicznie dzieci. Kakashi poprosił, aby wypożyczyła świąteczny kostium, twierdząc, że sprawi tym radość najmłodszym. Sakura z początku myślała o kreacji renifera, jednak ktoś ją ubiegł i ostatecznie ledwo wcisnęła się, w dosyć skąpy strój elfa. Na nogach miała paskowane rajstopy i czarne buty na obcasie. Strój składał się z butelkowozielonej, kusej sukienki, przepasanej czarnym paskiem. Na różowych włosach założoną miała elficką czapkę.
To miał być jej rok. Zostając ordynatorem oddziału onkologii myślała, że wreszcie spełniła oczekiwania rodziców. Jednak, kiedy matka wprost oznajmiła, że powinna przyjechać na wigilię z porządnym facetem, bo przecież najważniejsze w życiu to wyjść za mąż i stworzyć rodzinę, aż kipiała z wściekłości.
– Jestem szanowanym ordynatorem! – warknęła pod nosem, oczekując na przyjazd windy. – Jak mogła powiedzieć, że moje osiągnięcia nie są wystarczające, bo nie mam męża?
Drzwi windy rozsunęły się i zauważyła opartego o ścianę Itachiego. Zaskoczony zlustrował ją wzrokiem.
– Doktor Haruno – przywitał się i przesunął. Sakura weszła do windy, naciskając na panelu odpowiedni guzik.
– Proszę nie komentować mojego stroju – przerwała widząc, jak Uchiha mierzy ją wzrokiem.
– To dzisiaj wystawiacie bożonarodzeniową szopkę dla pacjentów?
– Niestety strój renifera był wypożyczony.
– Bardzo ładny z pani elf – zaśmiał się. – Chociaż nie powiem, że ta sukienka działa pobudzająco na zmysły.
Sakura obserwowała jak Itachi przygryza wargę. Pokręciła głową. Drzwi windy otworzyły się.
– Mam nadzieję, że następnym razem to pan trafi na taki kostium – odpowiedziała i wyszła na korytarz kierując się w stronę bufetu. Itachi tylko zaśmiał się pod nosem i zjechał na parter.
– Wyglądasz dosyć prowokacyjnie - stwierdziła Ino, kiedy Sakura podeszła do stolika.
– Już zdążył mi to zakomunikować doktor Uchiha – odrzekła zezłoszczona.
– Sasuke widział cię w takim stroju?
– Spotkałam Itachiego w windzie. Lustrował mnie spojrzeniem i poczułam się dosyć... dziwnie.
– Jakby na to nie spojrzeć, z Itachiego też jest przystojny mężczyzna. Obydwoje zostali pewnie hojnie obdarzeni przez naturę.
Sakura skierowała się do lady, aby zamówić gorącą czekoladę, zostawiając Ino bez odpowiedzi. Chociaż przyjaźniły się od niedawna, to wiedziała, że pielęgniarka ma słabość do brunetów. Sakura nigdy nie patrzyła na braci Uchiha przez przez pryzmat kobiecego pożądania, lecz Yamanaka zdecydowanie była nimi zauroczona.
– Powiesz mi w końcu, dlaczego jesteś taka zdenerwowana?
Sakura opadła na krzesło, upijając łyk czekolady. Chciała się pozbyć negatywnych uczuć, a Ino najwyraźniej jej na to mogła pozwolić. Ściskając mocniej palce na porcelanowym kubku, uniosła wzrok.
– Czy ty Ino też masz problemy z rodziną?
– W każdej rodzinie są problemy, mniejsze czy większe.
– Dla mojej matki nic nie znaczy, że zostałam ordynatorem. Najważniejsze jest to, że nie mam męża, ani nie urodziłam jej jeszcze wnuków. Dobitnie mi to dzisiaj zakomunikowała.
– Beznadziejna sprawa – Ino dopiła swój napój i chwyciła za rękę Sakurę. – Jeżeli nie będziesz chciała pojechać na wigilię do domu, zawsze możesz odwiedzić mnie na internie. Może nie będzie tutaj dwunastu potraw, ale jakiś barszcz powinniśmy dostać.
– To jest naprawdę fajny pomysł.


~  * ~

Na jego widok uniosła brwi i lekko się uśmiechnęła. Zauważyła, że gdy zostali sami przy okrągłym stole, rozpiął ostatni guzik koszuli i poluzował krawat. Na sali panowało ciepło i klimatyzacja ledwo radziła sobie z szalejącym gorącem. Jego jasne włosy ułożone były w nieładzie. Niebieskie oczy błyszczały od stojącej na stole świecy. Znała doskonale tą twarz, przeglądając niesamowite publikacje doktora Uzumakiego. Hinata była jego wielką fanką, zachwycona każdą pracą. Był neurochirurgicznym geniuszem. Kiedy na świątecznym stoisku przeszła obok niego, zrezygnowała z rozmowy, uznając, że nie powinna zbyt szybko podejmować z neurochirurgiem jakichkolwiek relacji. Nie byli w szpitalu, nie znał jej.
Teraz było inaczej. Nie mogąc uwierzyć we własne szczęście, skończyła pić prosseco.
– Doktor Uzumaki? – zaczęła niepewnie, gdy pozostali przy stoliku sami.
– Skądś panią kojarzę, lecz niestety nie potrafię sobie przypomnieć.
– Jarmark Bożonarodzeniowy – wyszeptała z uśmiechem.
– Rzeczywiście! – Naruto upił trochę wina. – Kram z kulami śnieżnymi.
– Hinata Hyuga – odpowiedziała, ściskając pewnie jego dłoń. Była taka silna i delikatna. – Przeniosłam się dopiero do Konohy. Jestem anestezjologiem.
– Słyszałem, że zatrudnili nową osobę. To pani jest tym dobrym specjalistą.
Hinata zarumieniła się, słysząc pochwałę z ust swojego idola. Próbowała ukryć swoje zawstydzenie, kierując twarz w stronę parkietu.
– Stanowczo przeceniają moje zdolności – wypowiedziała i upiła łyk  kolejnej lampki. – Myślę, że to pan jest utalentowanym i świetnym specjalistą. Czytałam pańskie publikacje.
– Doprawdy?
– Jestem anestezjologiem, lecz interesują mnie różne dziedziny medycyny. Praca "Głęboka stymulacja mózgu w leczeniu drżączczki poraźnej" jest wspaniała i zachwycająca.
Obserwowała jak tym razem na męskim poliku wystąpił rumieniec.
– Ta piosenka była wspaniała! – do stolika dosiadł się wysportowany, przystojny mężczyzna, który przybył na galę razem z doktorem Uzumaki. – Sam powinieneś pójść zatańczyć.
– Sasuke dobrze wiesz, że ja...
– Doktorze Uzumaki, zaszczyci mnie pan jednym tańcem?
Hinata wyciągnięta rękę w stronę idola. Nie wiedziała, dlaczego odważyła się na ten krok? Zazwyczaj była wstydliwa i wycofana. Teraz intuicja podpowiedziała, by to zrobić. Neurochirurg podał kobiecie swoje ramię i skierowali się w stronę parkietu.
– Ostrzegam doktor Hyuga, nie potrafię tańczyć.
– Spokojnie, ja chyba także – odrzekła z uśmiechem i wtuliła w męskie ramię. 


~  * ~


Jego ciało było takie silne, a unosząca się spokojnie klatka piersiowa ciepła. Hinata uśmiechnęła się, obserwując zaspaną twarz Naruto. W pokoju panował półmrok. Podniosła się na łokciach i obserwowała jego ruchy. Pogrążony był w śnie. Wspominała wcześniejsze godziny, kiedy palcami wodziła po twardych plecach.
Hinata miała totalny chaos w głowie. Z jednej strony seks z nowo poznanym neurochirurgiem nie był w jej stylu, z drugiej na parkiecie poczuła ten magnetyzm niebieskich tęczówek. Nie potrafiła się opanować. Pachniał przyjemnie. Był wrażliwy i męski, elegancki, silny i pewny siebie. Odświeżający i fascynujący zapach o ciepłych drzewnych nutach. Cała jego sypialnia tak pachniała.
Dlaczego zachowałaś się tak pruderyjnie? – pomyślała. Śpiący Naruto objął ją mocniej ramieniem. Był cudowny.
– Wystraszyłem cię? –  mężczyzna otworzył leniwie oczy.
– Nie – odpowiedziała szybko. Zazwyczaj unikała romansów i bliższych kontaktów z mężczyznami. Jednak doktor Uzumaki zdawał się być inny. Nie dotykał jej agresywnie, nie robił niczego, co mogłoby spowodować u niej dyskomfort. Czule obsypywał ciało pocałunkami. Nie śpieszył się, delektował bliskością. Oddała mu się i nie żałowała. Był wspaniałym mężczyzną. Pocałowała jego usta.
– Umiesz oddzielić pracę od życia prywatnego? – zapytał oddając pocałunek.
– Słucham?
– Odpowiedz – podniósł się na łokciach i palcem założył granatowe pasmo za ucho.
– Raczej tak, chociaż wcześniej nie miałam takiej potrzeby.
Zmarszczyła brwi, nie wiedząc dlaczego Naruto o to spytał. W końcu nie znali się zbyt długo. Hinata była na tyle mądra, by nie robić sobie nadziei, że po dzisiejszym łóżkowym incydencie, będzie coś dla niego znaczyć. Doktor przyciągnął ją bliżej. Pocałunkami pieścił jej żuchwę, sunąc wzdłuż szczęki. Robił to delikatnie i pociągająco.
– To cholernie ważne w naszej pracy – wyszeptał między jednym, a drugim pocałunkiem. – Nie można łączyć spraw zawodowych z prywatnymi.
– Dlaczego mi to mówisz?
– Pierwszy raz tak się poczułem. Nie wiem, jak to opisać, nie jestem zbyt dobry w sprawach sercowych – wyszeptał, odrywając się od jej drżącego ciała. – Jednak chciałby się jeszcze z tobą spotkać doktor Hyuga i nie mówię tutaj o szpitalnym korytarzu.
– Skoro tak, to nie mieszam spraw zawodowych z osobistymi.
Na jej twarzy wkradł się uśmiech i skubnęła męskie wargi. Naruto był dla niej zakazanym owocem, po który ochoczo chciała sięgnąć. Zawsze rezygnowała z marzeń, poddając się woli innych. Dzisiaj chciała prowadzić życie po swojemu. Spotykać się, kosztować, całować. Tak jak pragnęła.
Naruto przyparł ją do materaca, samemu znajdując się na górze. Rozsunął kolanem nogi, robiąc sobie dostęp do najważniejszego kobiecego punktu. Hinata palcami niecierpliwie sunęła po twardych plecach, muskularnych i wyrzeźbionych. Traciła oddech, oddając każdy pocałunek. Był spełnieniem jej snów.


~  * ~


Doktor Haruno jeszcze niedawno paradowała w pieprzonym stroju elfa, a teraz stoi na bankiecie w długiej, satynowej sukni – pomyślał Itachi stojąc oparty o pianino. Kończył dopijać swoje wino, kiedy onkolog wyminęła go i skierowała do jednego z inwestorów. Wspominał chwile w windzie. Miała tak krótką sukienkę, że gdyby chociaż trochę się pochyliła, Itachi widziałby jej tyłek. Poprawił krawat, odczuwając piekące jego twarz ciepło. Zastanawiał się czy bardziej pobudzało go wspomnienie windy, czy może ta gładka czerń jej obecnej sukni. Idealnie dopasowana, opinała zgrabną figurę. Rozcięcie wzdłuż prawej nogi, prowokacyjnie zachęcało do dotyku.
Chociaż wiedział, że Sakura od dziecka podoba się Sasuke, nie zauważył, by była nim zainteresowana. Wysyłała sprzeczne sygnały. Czasami zastawał ją w ich mieszkaniu, jednak nigdy nie w intymnej sytuacji z młodszym Uchiha. Zastanawiał się, czy to wina Sasuke, że nie potrafi się przemóc i ją zaciągnąć do łóżka?
Dlaczego myślisz o niej w tak przedmiotowy sposób? – zrugał się w myślach i odszedł od pianina. Nie widział nigdzie Sasuke, natomiast Sakura rozmawiała wciąż z pewnym biznesmenem.
– Zły dzień? – spytał, kiedy w końcu podeszła do baru.
– O boże to tylko ty Itachi.
Zmarszczył brwi, nie spodziewając się takiej reakcji.
– Na pewno wszystko w porządku? – ponowił pytanie, zajmując miejsce obok. – Nie wyglądasz na szczęśliwą.
– Czuję się jak lekarska wersja dziwki. Tamten biznesem praktycznie powiedział to wprost.
– Wyglądasz atrakcyjnie, pobudzasz wyobraźnie.
– Rozumiesz, że zaproponował zakup sprzętu, w zamian za hotelową noc w apartamencie na górze?
– Dlatego jesteś taka zła?
– Nie jestem dziwką. Nie będę sprzedawać swojego ciała.
– Masz bardzo pociągające ciało.
– A ciebie co ugryzło, że pierwszy raz mówisz o aspektach seksualnych?
– Jestem szczery i tyle – upił łyk ze słomki, by zastygnąć. Dłonie doktor Haruno snuły się po jego koszuli. Zdezorientowany rejestrował postępowanie kobiety. Sakura zaczęła się śmiać, opierając głowę o męskie ramię. – Co panią doktor tak rozśmieszyło?
– Zawsze wydawałeś mi się taki obojętny i zdystansowany. A dzisiaj ukazujesz swoje ludzkie oblicze. Lubię cię takiego, Itachi.
Sakura niecierpliwie westchnęła i odeszła od baru. Uchiha poszedł za nią, mając wrażenie, że coś jest nie tak. Nigdy nie widział ją w takim stanie. Rytmicznie poruszała biodrami w rytm muzyki, kierując się w stronę stolika.


~  * ~


Nie codziennie ktoś oznajmia, że chce podjąć ryzyko i spróbować związać swoje losy z drugą osobą. Zwłaszcza, kiedy nie zna się zbyt długo z tą osobą.
Hinata głośno oddychała. Właśnie wyszła z sali operacyjnej. Nieświadoma obecności kobiety, skierowała się korytarzem do pokoju lekarskiego. Otworzyła drzwi, wchodząc do środka.
– Wreszcie cię znalazłam.
Na dźwięk tego głosu stanęła wmurowana w posadzkę. Dlaczego wiedząc, że wszystko w jej życiu się wreszcie układa, łudziła się, że przeżyje kolejny armagedon? Zamrugała nerwowo, by po chwili spojrzeć w stronę fotela.
– Nie stęskniłaś się za mną siostrzyczko?
– Co tutaj robisz Hanabi?
Kobieta wstała z fotela, stając naprzeciw Hinaty. Były podobnego wzrostu, lecz młodsza z sióstr miała brązowe, długie włosy. Ubrana w czarny, rozpięty płaszcz, przyglądała jej się z typowym dla siebie wyrazem twarzy. Cholerna pani bizneswomen.
– Wreszcie cię znalazłam. Przyznaję, sprytnie się ukrywałaś. Jednak pamiętaj, że kontakty Hyuga sięgają daleko. Gdy nasz informator znalazł się na bankiecie, skontaktował się ze mną.
– Jestem w pracy – odpowiedziała chłodno, wskazując na drzwi. – Powinnaś wyjść.
– Ojciec jest chory. Nie wiadomo, co mu dolega. Masz znajomości w świecie lekarskim, może porozmawiasz ze swoimi znajomymi? Ten blondyn jest wyjątkowo przystojny, neurochirurg?
– Wynoś się.
– Zatrzymaliśmy się w hotelu Novum. Nie zdradzę ojcu, że cię znalazłam. Jednak byłoby miło, gdybyś go odwiedziła. Stęsknił się za ukochaną pierworodną.
Hinata obserwowała, jak Hanabi zabiera z fotela swoją torebkę, by następnie wyjść z pokoju. Lawendowe oczy zaszkliły się, więc wytarła je niedbale ręką. Miała dosyć tej diabelskiej rodziny. Gdy myślała, że zostawiła przeszłość za sobą, musiała powrócić. Czy ona nigdy nie będzie wolna?






Od K: Wreszcie skończyłam rozdział szósty, który tak naprawdę spisałam dzisiaj. Mam nadzieję, że zachowanie Hinaty nie będzie Wam przeszkadzało, ponieważ mam plany na urozmaicenie tego opowiadania. Obiecuję, że nie zawsze będzie tak słodko-pierdząco i przewidywalnie. W dodatku uprzedzam, że w rozdziałach mogą pojawić się wątki brutalne, seksualne, przemoc i zdrada.

Drogi Czytelniku! Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia. Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.  Dziękuję ♥



6 komentarzy:

  1. Noo heeeej. Its me again!
    Widzę, że się rozkręcasz! Straasznnie podoba mi się, że robisz tu tyle wątków. Ale o tym chyba już pisałam kilka rozdziałów wcześniej. I wgl ta akcja z Hinatą, pojawienie się Hanabi. To tak jakbym trafiła do ficzkowego nieba, bo UBÓSTWIAM jak ktoś wykorzystuje tyle postaci w świecie rzeczywistym i ma to ręce i nogi.

    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadanie się rozkręciło, powoli wyjeżdżamy na górę szpitalnego rollercoaster'a. W następnym rozdziale (który obiecuję dodać za niedługo, może nawet do końca tygodnia) będzie się na prawdę działo i postaram się, aby była petarda (o ile mi się uda).

      Zapraszam więc na kolejne rozdziały i losy bohaterów ^.

      P.S. Dziękuję za komentarz, to naprawdę motywuję, że aż wzięłam się do szybszego pisania kolejnych rozdziałów :D

      Usuń
    2. Do końca tygodnia?! OMG tak tak tak. Trzy razy tak przechodzisz dalej :D

      Ale mi zrobiłaś ochoty teraz na ciąg dalszy! Trzymam kciuki za owocną pracę :D

      Usuń
  2. Powiedz mi tylko ile będzie rozdziałów jeszcze :( To nie może się nigdy skończyć. Chcę to już do końca naszych dni, a później daj komuś to opowiadanie w spadku.
    Hinata jest tak ciekawą postacią jak dla mnie. Tym bardziej, że tutaj rozwinęłaś wątek rodziny od której chce uciec. No i jeszcze ta relacja z Naruto. <3 Nie spodziewałam się, że tak szybko się rozwinie, ale bardzo mi sie to podoba <3
    Tylko itachi nie jest itachim takim 1:1 i trochę ubolewam :c
    Ankieta, której nie ma: Głosuję, aby w następnych rozdziałach pojawił się Obito!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadam: Nie wiem ile, lecz chciałabym chociaż raz napisać tasiemca, który będzie miał ręce i nogi i nie spowoduje skrzywdzenia umysłowego, a wątki będą się dobrze łączyć. Więc trzymaj kciuki, aby się udało, bo porywam się z motyką na słońce.

      Rodzina Hyuga będzie odgrywać jedną z kluczowych ról w tym opowiadaniu, pragnę namieszać i to sporo. Więc mam nadzieję, że się spodoba :x

      Co do Itaśka, to chciałabym by był po prostu inny. Nie chcę kolejnego ułożonego, bożyszcza kobiet, zdystansowanego i ostrożnego. Dla mnie Itachi w tym opowiadaniu jest ukazaniem ludzkiego buntu przeciwko wymaganiom innych, oczekiwaniom rodziny. Po prostu taka moja prywatna wersja Itasia. Jednak mam nadzieję, że go z następnymi rozdziałami nie znienawidzisz :x

      Usuń
    2. No zobaczymy, bo to naprawdę niecodzienny Itachi x.x Taki nie on i ciężko, ciężko... :x

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękuję ♥