Spis treści

piątek, 3 grudnia 2021

Rozdział 9

 

Prześwietlenie.


Spojrzał na ziemię, gdzie leżała w tamtej chwili zwinięta w kulkę kartka papieru. Zmarszczył brwi, unosząc prawą do góry i schylił się, aby podnieść znalezisko. Pochwycił w dłonie, a następnie zadarł głowę do góry, aby odnaleźć właściciela notatki. Rozprostował kartkę i odczytał pierwsze zdanie.
"Znaleźć idealną choinkę".
Deidara obserwował otoczenie, lecz nie odnalazł nadawcy tej wiadomości. Spojrzał na pismo — staranne i schludne, zapewne należące do kobiety. Wszystkie litery z ogonkami miały charakterystyczny kształt. Znając się na lekarskim piśmie stwierdził, że to z całą pewnością nie było pismo pracownika szpitala.
Zgniótł kartkę w ręce i skierował się w stronę wejścia do medycznej placówki. Po chwili natknął się na kolejną kulkę i zaciekawiony, co tym razem się na niej znajdzie, szybko odczytał kolejną wiadomość.
"Przeżyć prawdziwy orgazm". 
Deidara nie mógł opanować śmiechu, nawet w momencie przekroczenia oddziału ratunkowego.
— Co ci tak wesoło? — zapytał z ciekawością Sasori.
— Po prostu mam dobry dzień — odrzekł i skierował się w stronę windy. Pracownia radiologii znajdowała się na poziomie minus jeden i można było się tam dostać boczną windą. Kiedy zauważył, że pojechała na samą górę, porzucił pomysł jej wykorzystania i ruszył schodami na dół. Pokonywał pietra, ostatecznie stojąc przed metalowymi drzwiami. Odnalazł kluczyk i otworzył. Następnie skierował się do biurka.
Pierwszy jego pacjent był siedemdziesięcioletnim emerytem, który nieszczęśliwie stanął w mieszkaniu, przez co najprawdopodobniej skręcił kostkę, przy okazji zrywając torebkę stawową. Później odwiedzały go kobiety i mężczyźni w przeróżnym wieku. Wszyscy poszkodowani przez niesprzyjające warunki atmosferyczne.
Ostatnim pacjentem okazała się młoda dziewczyna, która niefortunnie upadła na oblodzonej drodze, wpadając barkiem do studzienki. Deidara spojrzał na jej ciemne, długie włosy. Brązowe tęczówki błyszczały w niewielkim świetle ogarniającym pracownie.
— Akane Takahashi?
Pokiwała twierdząco głową, a następnie wzrok utkwiła w leżących na blacie kartkach.
— Skąd pan to ma? — spytała nieśmiało, a w jej głosie doszukał się podenerwowania.
— Znalazłem na drodze przed szpitalem.
— Czy odnalazł pan właścicielkę?
Deidara uśmiechnął się do pacjentki, ponieważ od razu wiedział, że ona jest właścicielką znalezionych świstków. Przypomniał sobie postanowienie o prawdziwym orgazmie i skarcił się w myślach za nie profesjonalne zachowanie.
— Nie, ale coś czuję, że spotkam ją prędzej czy później.
Na jego ustach pojawił się buńczuczny uśmiech, a kiedy przygryzła wargę, był pewny — to ona. Autorka fascynujących liścików. Nie musiał sprawdzać podpisu, oczy zdradzały wszystko.
Podszedł do pacjentki bliżej, a następnie rozkazał usiąść na leżance.
— Przodem do okna.
Kobieta posłusznie wykonała polecenia. Obręcz barkowa była wyjątkowo powiększona, a mięsień naramienny opuchnięty. Polecił kobiecie zdjąć koszulkę, a następnie dłonią zaczął sprawdzać wskazane przez lekarza miejsce. Sprawnymi palcami zaczął powolna wędrówkę od mięśnia dźwigacza łopatki, poprzez mięsień czworoboczny, naramienny, aż doszedł do kości ramiennej. Kiedy usłyszał charakterystyczne syknięcie, postanowił spojrzeć na twarz.
— Wszystko w porządku?
— Tak — odpowiedziała słabo, ledwie słyszalnie.
— Musimy zrobić prześwietlenie obręczy barkowej z przodu i tyłu. Proszę za mną.
Kobieta skierowała się za mężczyzną, ostatecznie znajdując się pod aparaturą.
Kiedy Deidara skończył swoją pracę, polecił jej wyjść i się ubrać. Podszedł do biurka, aby sprawdzić wyniki i przesłać lekarzowi. Po chwili poczuł na karku gorący oddech, przyśpieszony i płytki.
— Obie kartki pan przeczytał?
Pokiwał głową, nie odwracając się do pacjentki.
— Mogę je odzyskać?
— Nie — odpowiedział stanowczo odwracając się do Akane. W jej oczach dostrzegł iskierki pożądania i nim zdążył zareagować dłoń zdrowej ręki umiejscowiła na męskim kroczu.
— Nawet jak ładnie poproszę? — oblizała prowokacyjnie wargi, lecz Deidara był niewzruszony. Pokiwał przecząco głową. Po chwili poczuł jednak, jak kobieta przybliża swoje wargi i składa niewinny pocałunek. Zamknął oczy, delektując się jej brzoskwiniowym błyszczykiem. Położyła swoje dłonie na męskiej klatce piersiowej i chwyciła skrawek uniformu. Pchnęła zdezorientowanego Deidarę w głąb pomieszczenia.
Niesforny blond kosmyk opadł na niebieskie oczy. Niedbale odrzucił go dłonią, wciąż delektując się ustami pacjentki. Całowała zachłannie, agresywnie i... podniecająco.
Przestąpił nerwowo z nogi na nogę, a później zaczął wędrówkę wzdłuż kręgosłupa. Akane miała szczupłą sylwetkę, niewielkie piersi idealnie wpasowały się do lewej dłoni. Drażnił je przez materiał biustonosza.
— O tak, dokładnie w tym miejscu — jęknęła w jego usta, zamykając piwne oczy. Dei wciąż dotykał sterczących od podniecenia sutków.
— Aż tak to na ciebie działa? — zapytał, skubiąc rozgrzaną i opuchniętą wargę.
Pocałunki z zachłannych i natarczywych, przerodziły się w delikatne i powolne. Deidara dawno nie był z żadną kobietą, jednak doskonale zdawał sobie sprawę, jak doprowadzić ją do orgazmu. Skoro stojąca przed nim kobieta pragnęła przeżyć prawdziwy, może okazać się pomocny.

~ * ~


— Pieprzyłeś się z pacjentką? — śmiech Sasoriego rozbrzmiał po lekarskim pokoju.
— Ciszej! — zganił go Deidara. — Nie musi nikt tego wiedzieć.
— W dodatku zrobiło ci RTG?
Sasori złapał się z brzuch, zginając w pół ze śmiechu. Nie wiedział czy ma być zły na przyjaciela, czy dalej gnębić go śmiechem? Ostatecznie przetarł zapłakane oczy i wstrzymał oddech. Prawą ręką klepnął blat biurka. Zawsze Deidara był uznawany za tego bardziej szalonego, lecz Sasoriemu nawet przez myśl nie przeszło, że Koji będzie uprawiał seks w pracowni RTG. W dodatku z kontuzjowaną pacjentką. Jego pacjentką.
— Przestań się ze mnie śmiać — warknął blondyn, mierząc przyjaciela gniewnie wzrokiem. — Po prostu chciałem być miły.
— Od kiedy pieprzenie pacjentek jest w geście bycia miłym?
— No bo ona chciała pierwszy raz przeżyć prawdziwy orgazm.
Akasuna parsknął śmiechem, a pita przez niego kawa wybuchła w powietrzu. Szybko wytarł twarz w chusteczkę, wciąż starając się uspokoić.
— Zabrzmiało, jakbyś był męską, szpitalną prostytutką...
— Na szpitalnym parkingu znalazłem zgniecioną notatkę. O tym napisała. W pracowni dowiedziałem się, że to Akane jest ich właścicielką. Poza tym zostałem wykorzystany — fuknął oburzony.
— Jakoś nie wierzę, aby ci to przeszkadzało.
— Zostałem perfidnie, seksualnie wykorzystany.
— Trzeba było odmówić, albo zgłosić sprawę na policję.
— Bardzo śmieszne — zakpił Deidara. — Boki zrywać.
— Zdajesz sobie sprawę, że to, co zrobiłeś zabronione jest w naszej pracy?
— Wyobraź sobie, że tak — odpowiedział gorzko. — I doskonale wiem jakie mogą być tego konsekwencje. — Gniewne spojrzenie niebieskich tęczówek spoczęło na Sasorim, który momentalnie przestał się śmiać. — Jeżeli ktoś dowie się o tym, mogę mieć kłopoty.
— Grozi ci nawet zwolnienie dyscyplinarne.
— W mojej specjalizacji jest nie wiele radiologów, lecz po tym mogę już nie znaleźć pracy. Dlatego proszę cię Sasori, nikomu ani słowa.
Koji oparł się o blat, by następnie podnieść się i wyjść. Miał nadzieję, że Akasuna zachowa cały incydent dla siebie. Zazwyczaj znał swoje ograniczenia i w każdej chwili potrafił się uspokoić. Dzisiejszego dnia pierwszy raz w życiu dał ponieść się bardziej niż powinien.
Kurwa! — przeklął w myślach, widząc idącego ku niemu Kakashiego.
— Deidara? — Hatake pomachał mu dłonią, a następnie podszedł do radiologa.
— Tak panie dyrektorze?
— Chciałem się spytać, czy wszystko w porządku? Czy wszystko gra?
— Tak, z całą pewnością wszystko gra i nic, ale to nic nadzwyczajnego się nie stało — odparł ze sztucznym uśmiechem. — Nie, nie przeleciałem nikogo w pracy, zazwyczaj się powstrzymuję — odparł lecz zatkał sobie dłonią usta, kiedy dotarł go sens wypowiedzianych słów. — Ups, chyba nie powinienem tego mówić.
— Daj spokój — Kakashi machnął ręką. — Jesteś człowiekiem, w dodatku mężczyzną. Który z nas nie fantazjował o przygodnym numerku, zwłaszcza w pracy.
Koji popatrzył na beztroską minę dyrektora, oddychając z ulgą. Hatake albo nie zauważył, albo nie chciał przyjąć do wiadomości, że radiolog mógł rzeczywiście dać się ponieść.
— Chodzi mi, czy czegoś potrzebujesz? Czy sprzęt dobrze działa? Czy potrzebny jest serwis?
— Nie! — odparł szybko, lecz znowu zdawało mu się, że wyszedł na głupka.
— Wszystko gra? Zdajesz się być poddenerwowany.
— Zmęczenie — skłamał i oparł się o ścianę. — Myślę, że nie potrzebny jest serwis. Wszystko działa, RTG chodzi bez zarzutów. Jedynie szpital mógłby zainwestować w lepszą kawę, ta która mamy smakuje jak siki.
— Jasne, zapamiętam — Hatake poklepał go po ramieniu i skierował się w stronę własnego gabinetu.
Deidara mógł w końcu odetchnąć spokojnie.
Ale z ciebie kretyn Koji — mruknął ze śmiechem i udał się do podziemi.


~ * ~


Naukowcy określili całkowitą zmianę na siedem lat. Sakura nigdy nie wierzyła w sferę duchową, więc pozostała nauka. Idąc szpitalnym korytarzem natknęła się na Karin, która z plikiem dokumentów w ręce kierowała się w jej stronę.
— Haruno do ciebie idę — rzuciła szybko.
— Do mnie?
— Tak do ciebie — Karin przystanęła przed onkologiem i wręczyła jej plik kartek. Sakura spojrzała na nią z nieukrywanym oczekiwaniem na informacje, o co tak właściwie chodzi. — Siedziałam całą noc nad pacjentem doktora Uchiha. Myślę, że powinnaś to zobaczyć.
— Wyniki badań krwi?
— Rodzina zmarłego oskarża Sasuke o spowodowanie śmierci pacjenta. Rzeczywiście mężczyzna miał zawał mięśnia sercowego. Sasuke podejrzewa, że przyczyną mogła być zakrzepica, ale gdy jeszcze raz przeanalizowałam wyniki — pokazała na trzymany w rekach koleżanki plik kartek — Coś nie daje mi spokoju. Myślę, że jako specjalista onkolog możesz mi trochę pomóc.
— Myślisz, że zmarły miał nowotwór?
— W historii leczenia nie ma wzmianki o wykonywanych badaniach histologicznych. Jednak kiedy sprawdzałam ciało, moim oczom ukazał się guz uciskający narządy wewnętrzne. To on był powodem przyśpieszonej akcji serca.
— Nowotwór był nie wielki, ale i tak duży, bo uciskał serce, wraz z zastawkami?
Karin pokiwała głową na znak potwierdzenia. Sakura wzięła do ręki dokumentacje medyczną i skierowała się w stronę gabinetu.
Sasuke nie mógł wiedzieć o nowotworze, skoro nie było informacji w historii leczenia — pomyślała. Rzuciła dokumenty na blat biurka i zasiadła na krześle. Przeglądała wyniki, sprawdzała parametry. Nic nie pasowało do siebie i doskonale wiedziała, że teraz tylko powinna przedstawić dowody na komisji.
Popatrzyła na wibrujący telefon i szybko pochwyciła go w dłonie. Nacisnęła charakterystyczną słuchawkę i przyłożyła do ucha.
— Haruno, słucham?
— Zebranie ordynatorów — głos Shizune nie brzmiał za dobrze, był surowy i zdystansowany. — Za dziesięć minut w głównej auli.
— Dobrze — odpowiedziała i się rozłączyła. Doskonale wiedziała z czym przyjdzie jej się mierzyć. Kakashi wie o oskarżeniu, zapewne komisja się z nim kontaktowała. Schowała twarz w dłonie. Szybko wstała z fotela i skierowała się na zewnątrz.
Na korytarzu spotkała Ino, która starała się ją uspokoić. Chociaż Sakura wiedziała, że to nie była wina Sasuke, to przyjaciel miał kłopoty. Czuła narastającą obawę, że zebranie nie będzie przyjemne, a sam Kakashi oczerni kardiologa na oczach wszystkich.
— Cholera — warknęła do siebie i spojrzała na windę. Drzwi rozszerzyły się. W środku znajdowało się kilka osób, w tym Itachi Uchiha.
Świetnie — pomyślała i z obojętną miną skierowała się do środka. Nie rozmawiali odkąd pruderyjnie wziął ją w posiadanie.
Weszła i zauważyła na panelu wciśnięty odpowiedni guzik. Czuła na sobie piekące spojrzenie Itachiego, lecz odwróciła się do niego tyłem. Zazwyczaj krótka podróż, zdawała się być męką.
Kiedy winda przyjechała na właściwe piętro, szybko poderwała się do drogi.
— Doktor Haruno — w końcu usłyszała jego głos. Brzmiał cholernie seksownie.
— Doktorze Uchiha?
— Teraz znów przeszliśmy do oficjalnych tytułów? — zakpił stając obok kobiety.
— Sam zresztą zacząłeś.
— Chciałem zadzwonić, lecz nie wiedziałem, co dokładnie powinienem ci powiedzieć.
— Przecież oboje dobrze wiemy. To był tylko przygodny, pijacki seks — poklepała go po ramieniu, czując pod palcami, że spiął swoje mięśnie. — Nic się nie wydarzyło, poniosło nas. Z resztą to ja na ciebie napadłam i przepraszam. A teraz chodźmy, bo nie tylko Sasuke będzie miał problemy.
— Znając Kakashiego będzie bronił pracownika, lecz nie wiem dokładnie, jakie postawiono zarzuty.
— Długo znasz Hatake?
— Studiowaliśmy na tym samym roku — odparł spokojnie Itachi. — Później musieliśmy wybrać specjalizacje. Kakashi wybrał kardiologie...
— Tak, wiem, ty Itachi nienawidzisz kardiologii — zaśmiała się, a po chwili poczuła, jak mężczyzna poprawia jej wypadający z kucyka kosmyk włosów. Automatycznie, na twarzy pojawił się rumieniec. — Chyba czas wejść, już czekają.




Od K: Bardzo dziękuję Talon za pomoc, kiedy dosięgnęła mnie niemoc i przestój w tym rozdziale. Łapcie Deidare i jego poważne problemy. Następny rozdział postaram się dodać około 15.12, aby zdążyć z niespodzianką. 


A teraz reklama:

Dla miłości człowiek jest w stanie poświęcić wszystko — tak kiedyś myślała. Jednak, kiedy bolesna prawda uświadamia ją o platonicznym, beznadziejnym uczuciu, pod osłoną nocy siedemnastoletnia kunoichi Sakura Haruno opuszcza Wioskę Liścia i udaję się w nieznane sobie ostępy. W samotnej puszczy poznaje starego wroga, który wspominając jej umiejętności, tym razem proponuję współpracę. Sakura przystaje na propozycję, wstępując w szeregi niebezpiecznej organizacji zwanej Brzaskiem. Niefortunny los łączy ją ze starszym bratem Sasuke — Itachim oraz człowiekiem rekinem Kisame. Czy Sakura będzie w stanie zapomnieć o dręczącym ją przez całe życie uczuciu? Czy już zawsze będzie musiała się ukrywać przed najbliższymi? Czy Różowy Brzask zdąży przetrwać?

Zapraszam na historię ItaSaku  Różowy Brzask, gdzie po długiej nieobecności dodałam Rozdział 3. 


Drogi Czytelniku! Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia. Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.  Dziękuję ♥

4 komentarze:

  1. Przybyłam jako drogi czytelnik <3 Deidara oczywiście najbardziej pasował do roli przygodnego seksu (albo Hidan!). Śmiałam się już wcześniej z tego wątku i cieszę się, że mogłam przy nim pomoc c: Jestem bardzo ciekawa wątku Itachi x Sakura... Mam nadzieję, że coś mogloby między nimi wyjść więcej * - *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie wiem, jak to możliwe, że nie pomyślałam o Hidanie... Dziękuję za komentarze i Twoją opinię i zapraszam 15.12 na kolejny :-)

      Usuń
  2. Mam karę za nie komentowanie na bieżąco xD 20 minut latałam między rozdziałami i zastanawiałam się,, który rozdział czytałam jako ostatni. Brawo ja.
    Rozdział przekomiczny. Deidara idealnie pasuje na taką lekką niezdarę. Przypomina mi w tym Naruto.
    Czy wspminałam jak uwielbiam to twoje rozbicie fabuły na wiele postaci?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daidara będzie miał jeszcze na pewno więcej niż 5 minut w tym opowiadaniu, a jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, to nawet kilka innych zabawnych sytuacji :D

      Bardzo dziękuję za taką opinię <3
      W Szpitalu chcę, aby większość bohaterów Naruto miało jakąś swoją rolę i chociaż na chwilę się pojawił. Więc zapraszam na więcej wątków :D

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękuję ♥