Spis treści

wtorek, 2 maja 2023

Rozdział 30

 

Zaginiona



Naruto z niepokojem oczekiwał powrotu Hinaty. Wczoraj nie dała znać, że wróciła, a w dodatku jej telefon komórkowy nie odpowiadał. Uzumaki z początku tylko zastanawiał się, co mogło być powodem, lecz teraz skłamałby mówiąc, że się nie obawiał spotkania z Nejim Hyuga.

Hinata była rozsądną kobietą. Czasami niepewną, lecz nigdy nie postąpiłaby tak lekkomyślnie. Naruto zdawał sobie sprawę, że coś musiało się wydarzyć i teraz anestezjolog nie odpowiada.

Uczucie swojego rodzaju niepewności towarzyszyło mu przez kilka dni. Zwłaszcza, że od Shikamaru usłyszał, że Hinaty nie było przy przydzielonej jej operacji. To było dziwne, nawet dla drugiego neurochirurga.

— Musiało coś się stać — powiedział Uzumaki, przemierzając korytarz lekko poddenerwowany.

— Też wydaje mi się to dziwne — odpowiedział Nara, drapiąc się po brodzie.

— Neji Hyuga nie sprawiał wrażenia miłego.

— Może coś się wydarzyło z jej ojcem?

Uzumaki obserwował przyjaciela. W ciemnych oczach dostrzegł jakiś wyraz niepewności, jakby sam Shikamaru bał się jego reakcji.

— Wtedy dałaby mi znać — westchnął.

Naruto opadł na korytarzowe krzesełko. Czuł chłód ściany. W innych okolicznościach może dałby mu jakiś cień komfortu. Teraz wyjątkowo drażnił.

— Zobaczysz Naruto, zaraz Hinata wróci.

Uzumaki jednak nie był co do tego pewien. Nie pomagał też fakt, że kończył swój dyżur. W sumie wolał opiekować się chorymi, niż w mieszkaniu myśleć nad tym wszystkim.

Wychodząc z budynku, skierował się do samochodu. Telefon milczał, a gdy wybierał numer do Hinaty, wciąż nagrywał się na skrzynkę, pięćdziesiąty raz. Mocno uderzył w kierownicę, wciąż siedząc w nie odpalonym samochodzie. To wszystko nie miało dla niego sensu.

Wziął do ręki telefon raz jeszcze. Nie wierzył w cuda, ani nie był do końca przekonany, że tym razem Hyuga odbierze. Jednak nauczył się, że nadzieja jest matką głupich. Ale jak każda matka, kocha swoje dziecko.

Wykręcił numer i przyłożył aparat do ucha.

Jeden sygnał…

Drugi sygnał…

Tutaj poczta głosowa numer sześć…

— Kurwa! — zaklął siarczyście.

Miał do siebie cholerny żal, że pozwolił Hinacie na to spotkanie. A nawet bardziej na to, że nie poszedł razem z nią. Może teraz nie siedziałby zdenerwowany w samochodzie, na szpitalnym parkingu, uderzał dłonią w kierownicę i warczał na wszystkich.

Dźwięk klaksonu wyrwał go z rozmyślań i zauważył, że w jego miejsce chce wjechać kolejny samochód. Spojrzał we wsteczne lusterko i zobaczył jednego z kardiochirurgów, który był na zastępstwie za Sasuke.

— Będzie doktor odjeżdżał? — zapytał Jūzō Biwa.

— Tak, już pana wpuszczam.

Uzumaki szybko przekręcił kluczyk i wyjechał z miejsca. O tej godzinie parking był zatłoczony, a wolne miejsce można było odnaleźć tylko cudem.

Tak jak dodzwonić się do Hinaty.

Naruto skierował się w stronę mieszkania. Ostrożnie kierował samochodem, mając w głowie świadomość, że w takim stanie bycie nieostrożnym może spowodować wypadek.

Przejeżdżając między budynkami, zdecydował się zgłosić sprawę na policję. W końcu już dość długo ukochana nie dawała o sobie znać.

Szybko zaparkował na wolnym miejscu, obok kilku radiowozów. Znał niejednego policjanta, lecz obecnie musiał skierować się na dyżurkę.

— W czym mogę pomóc? — zapytał dyżurny policjant, ziewając przeciągle.

— Chciałbym zgłosić zaginięcie — odpowiedział szybko Uzumaki.

— Poproszę dowód.

Naruto spełnił wszystkie polecenia i starał się opanować. To nie było w jego naturze, lecz musiał uważać, co mówi. W końcu to też mogło pomóc w tej sprawie.

— Zaginiona osoba to ktoś, o kim nie wiemy, gdzie aktualnie przebywa — znajomy komisarz podszedł do Uzumakiego. — Osoba taka pozostaje zaginiona do chwili, gdy ustali się jej miejsce pobytu, stan fizyczny i psychiczny.

Naruto siedział przez biurkiem, w pomieszczeniu do którego został zaprowadzony. Detektyw Satō tłumaczył w tej chwili jak sprawa wygląda. Naruto natomiast starał się być opanowany i sztucznie miły. W rzeczywistości gotowało się w nim i chciał jak najszybciej ruszyć na poszukiwania.

— Doktor Hyuga została porwana — wtrącił.

— Zaginiona osoba to ktoś, o kim nie wiemy, gdzie aktualnie przebywa —  powtórzył ze spokojem Sai. —  Bez względu na okoliczności zniknięcia.

—  Dobrze — poddał się Uzumaki. — Tak, Hinata Hyuga jest zaginiona —  powiedział —  Jednak okoliczności jak widać można się domyślić.

— Niestety w mojej pracy nie można jedynie się domyślać.

Naruto wewnątrz kipiał ze złości. Doskonale wiedział, że funkcjonariusza trzymają ściśle określone reguły. Jednak Hinata potrzebowała pomocy.

— Doktor Hyuga we wtorek skierowała się na spotkanie.

— Miała dołączyć do rezerwacji w restauracji Miso Shiru 

— Pamięta pan na jakie nazwisko?

— Hyuga — dodał Naruto. — Rezerwacja była na kuzyna Hinaty, Nejiego.

Detektyw zapisywał wszystko na klawiaturze, dokładnie sprawdzając to co zanotował. Naruto odpowiadał na pytania, krótko, rzeczowo. Nie rozwodził się nad pierdołami, jak to określił, ponieważ teraz liczył się czas.

Wychodząc z posterunku, zatrzymał się na schodach. Podniósł głowę do góry i spojrzał w  niebo. Zima była w tym roku wybredna, jednego dnia dawała nieźle popalić, aby następnego uraczyć promieniami słonecznymi. Tamtego dnia była bardzo kapryśna.


~ * ~


Ino Yamanaka miała już przekroczoną liczbę dyżurów jak na ten miesiąc i choć sama dobrze o tym wiedziała, postanowiła, że weźmie dodatkowo godziny nieobecnej Yoko. Co prawda robiła to z trudem, ostatnio zaciekle wzięła się za poprawienie swojej kondycji poprzez ćwiczenia i zakup karnetu na siłownie.

Całkiem dobrze jej szło. Gdyby nie musiała zostać w szpitalu na kolejne dwadzieścia cztery godziny.

— Znowu jesteś w pracy? — usłyszała za sobą głos Sasoriego, gdy ponownie zawitał do pracowniczej szatni.

— Brzmi doktor pretensjonalnie — odpowiedziała butnie.

— Po prostu martwię się o mój personel.

— Kakashi jest moim dyrektorem — zauważyła Yamanaka, zakładając na nogi szpitalne pantofle. — Ty tylko ordynatorem oddziału z którym najczęściej współpracuję.

— Zawsze jesteś taka przemądrzała?

— To jeszcze nie przywykłeś?

Przestrzeń w szatni wypełnił odgłos śmiechu. Obydwoje medyków uznało to za wyjątkowy żart, lecz Ino zamknęła swoją szafkę i przekręciła kluczyk w jej zamku.

Akasuna wiedział, że nie przemówi Ino do rozsądku, więc ostatecznie się poddał. Choć, gdyby ktoś go pytał o  to, stanowczo by zaprzeczył. Gdyby natomiast ktoś zapytał pielęgniarkę, bez namysłu powiedziałaby, że chirurg jest wyjątkowo potulny i niecierpliwy. Wszystko w granicy rozsądku.

Yamanaka zamknęła drzwi, pozostawiając Akasunę i skierowała się do izby przyjęć. Miała nadzieję, że jednak te dwadzieścia cztery godziny nie będą obfite w dość ekstremalne przypadki pacjentów, wymagających natychmiastowej pomocy.

Niestety dyżur jej nie oszczędzał, ponieważ przypadki były różne. Od tych mało do najbardziej wymagających. Najgorszy był chyba mężczyzna, któremu Sasori musiał przyszyć w połowie obcięte palce u rąk.

Nad ranem Ino zaczęła odczuwać lekkie zmęczenie, więc skierowała się do pokoju socjalnego. Mogła chwile odpocząć, z uwagi na to, że swoją pracę miała zacząć Temari.

— Ciężka noc? — zapytała No Sabaku, przekraczając próg socjalnego pokoju.

— Raczej użyłabym sformułowania beznadziejna.

Ino upiła kawy ze swojej filiżanki. Jak zawsze smakowała okropnie, nie dawała nawet odrobiny uczucia, że kofeina została przemycona do organizmu. Więcej było tylko posmaku kawy, niż samej kawy w… kawie.

— Może jeszcze wezmę na żądanie? — Temari przytknęła palec do brody, patrząc na zniesmaczoną Ino. — Aż taka zła ta kawa?

— Jak zawsze.

— Niestety bufet będzie czynny dopiero za dwie godziny. Muszę zadowolić się słabą imitacją kawy z naszego małego pierdolinka.

Yamanaka obserwowała jak No Sabaku bierze w dłoń prawie pusty czajnik.

— Przydałoby się go odkamienić.

Ino nie mogła nie zgodzić się z przyjaciółką. Woda w szpitalu była wyjątkowo twarda i może należałoby to zgłosić Kakashiemu? Jednak myśląc o dyrektorze spuściła wzrok. Tak bardzo chciała, aby Hatake wyzdrowiał.

Sakura nie chciała nic mówić, tak samo jak Sasori. Większość personelu interesowała się stanem zdrowia dyrektora. Ino nie była głupia. Domyśliła się, że leżąc na onkologii musiał mieć przynajmniej podejrzenie nowotworu.

Westchnęła i upiła kolejny łyk.

Obserwowała jak Temari sięga do szafki po swój kubek, który był wyjątkowo obrzydliwy jak na gust Ino.

— Nie musisz z tak wielkim zamiłowaniem spoglądać na mój kubek — wtrąciła No Sabaku, zalewając wrzątkiem kawę.

— Powinnaś go zmienić. Jest paskudny.

— Sama jesteś paskudna.

Yamanaka pokręciła głową. Pomimo tego, że rozmowa mogła z boku przypominać konwersacje pięcioletnich dzieci, o tej pogańskiej godzinie była jedynym, na co mogły się wysilić.

— Ma wartość sentymentalną — rzuciła Temari, przysiadając się do stolika. — A to dla mnie jest ważniejsze niż to, że ty się krzywisz na jego widok.

— Jesteś okrutna!

— Szczera — wzruszyła ramionami No Sabaku i upiła łyk parującej cieczy. — Jak zawsze siki.

Yamanaka chwilę jeszcze porozmawiała z przyjaciółką, następnie została wezwana na pilny przypadek. Do końca dyżuru zostało niewiele, a ona była wyjątkowo już zmęczona. Tak jak podejrzewała, kawa nic nie dała, a trzeźwość umysłu musiała utrzymywać cały czas.

Sasori czasami patrzył na nią z troską, jakby obawiał się, czy aby na pewno nie wzięła na siebie zbyt dużo? Jednak nie odzywał się, co też pielęgniarka przyjęła z ulgą. Z resztą wychodziła z założenia, że patrzeć może każdy, byleby tylko nic do niej nie mówił, kiedy skupia się na pracy.

Wychodząc ze szpitala, kierowała się do mieszkania. Było po dziewiątej godzinie i miała serdecznie dosyć wszystkiego. Czterdzieści osiem godzin było dla niej katorgą, lecz już od dawna tak funkcjonowała. Godzinna drzemka, dwanaście godzin pracy, kolejna drzemka, tym razem piętnastominutowa, a później praca.

Sakura często pytała Ino, jak ona to robi, że tak dobrze wygląda. Jednak doktor Haruno nie wierzyła w moc uzdrawiającej drzemki. Ino nie chciała jej na siłę przekonywać, więc po prostu zmieniła wtedy temat.

Zdziwiła się, widząc znajomy samochód na szpitalnym parkingu. A zaraz potem Sai wyszedł z pojazdu i skierował się do wejścia. Yamanaka nie wiedziała, czy detektyw ją widział, lecz nie miała siły nawet o tym pomyśleć. Jedynie delikatnie wzruszyła ramionami i skierowała się w stronę mieszkania.

Robiąc późny obiad przy kuchennym blacie, usłyszała dyskretne pukanie do drzwi. Odłożyła nóż w okolicy deski do krojenia, pozostawiając sałatę i pomidory. Od wyjścia ze szpitala zdążyła wziąć przyjemny prysznic, przespać się kilka godzin, ponownie umyć się i przebrać. A teraz chciała cokolwiek zjeść.

Poczłapała w kierunku drzwi, dziwiąc się, że za progiem stał nie kto inny jak detektyw Satō.

— Mogę? — zapytał od razu, patrząc w jej oczy.

— Co cię do mnie sprowadza?

Pielęgniarka odsunęła się i zaprosiła detektywa do środka.

— Chciałem cię zobaczyć.

— Uważaj bo jeszcze ci uwierzę.

Ino prychnęła pod nosem, jakby wszystko co powiedział Sai było żartem. Nie wierzyła aby się za nią stęsknił, ani przypadkiem był w okolicy. Od ostatniego spotkania minęło trochę czasu, a funkcjonariusz nawet nie napisał wiadomości, czy jakoś się trzyma, czy wszystko u niego ok, ani nie zapytał o nic. Nawet o najgłupsza rzecz na świecie, czyli pogodę.

Nie mogła mieć do niego pretensji. Przecież na samym początku ustalili, że to nie ma przyszłości, bo jedno i drugi nie potrafi się ustatkować. Przyjemny seks zakończył się. Detektyw wyszedł, pozostawiając ją samą w mieszkaniu, znikając na dwa miesiące. A teraz pojawia się i próbuje żartować, że chciał ją zobaczyć.

Zabawne.

— Ino posłuchaj… — Sai założył rękę za kark, chcąc się podrapać.

— Nie chcę słuchać twojego wytłumaczenia — od razu wtrąciła. — Z resztą powiedzieliśmy sobie na początku, że i tak nic z tego nie będzie.

Twarz detektywa spoważniała a usta zacisnął w cienką linię. Najwyraźniej nad czymś się głowił, lecz nie było to zmartwienie Ino.

— Dobrze, w takim razie pominę tą kwestię — rzekł ponuro.

— Super — odpowiedziała, tym samym tonem. — Czego w takim razie ode mnie chcesz?

Pielęgniarka oparła się o ścianę i założyła ręce na krzyż. Nie wiedziała, czego może się spodziewać, ani co tak naprawdę chodzi po głowie mężczyźnie. Starała się być silna i nie poddać się chęci dotknięcia jego dłoni.

— Kiedy ostatnio widziałaś doktor Hyuga?

Ino otworzyła szerzej oczy, a następnie kilka razy zamrugała. Nie wiedziała, dlaczego Sai wypytuje o koleżankę. Jednak detektyw był zbyt poważny, dlatego wiedziała, że to coś musi mieć związek z jego pracą.

— Nie wiem — wypowiedziała, przytykając palec do brody — Kilka dni temu.

— Czy kontaktowała się z tobą przez ostatni czas?

— Tylko w pracy. Miałyśmy razem jedną operację.

Sai był wyjątkowo skupiony i zapisywał coś na swoim telefonie.

— Możesz mi powiedzieć o co chodzi?

— Hinata Hyuga została zgłoszona jako osoba zaginiona — odparł, gdy podniósł wzrok ciemnych oczu.

— Dlatego byłeś dzisiaj w szpitalu?

Detektyw uniósł brwi, jakby nie wierzył w to co usłyszał. Po chwili jednak wrócił do swojego naturalnego wyrazu.

— Widziałaś mnie w szpitalu?

— Widziałam jak wysiadałeś z samochodu.

— To dlaczego nie zadzwoniłaś?

Funkcjonariusz brzmiał trochę pretensjonalnie, lecz w jego głosie rozpoznała nutkę żalu.

— Nie odzywasz się do mnie przez ponad miesiąc — rzuciła obojętnie Yamanaka. — Myślisz, że rzuciłabym wszystko i pognała do ciebie, aby zapytać się jak leci?

— Miałem swoje powody, aby…

— Dobra nie kończ — westchnęła. — Nie obchodzą mnie twoje powody. Wy faceci zawsze tak mówicie.

— To nie miało nic wspólnego z tym, że jestem mężczyzną.

Detektyw przygryzł wargę i zmrużył oczy. Choć pielęgniarka była na niego zła, w tym momencie starała się jak zawsze trzeźwo myśleć. Taki zły wyglądał dla niej dosyć… seksownie.

— Jeżeli chcesz czegoś dowiedzieć się o Hinacie, to musisz porozmawiać z doktorem Uzumakim.

— Doktor Uzumaki?

— Hinata zaczęła się z nim spotykać pod koniec tamtego roku.

— To doktor Uzumaki zgłosił jej zaginięcie.

Pielęgniarka zamrugała ponownie, jakby chcąc wszystko połączyć w jedną całość. No ale nie była zdziwiona, że to neurochirurg zgłosił zaginięcie, w końcu było po nim widać, że zaangażował się w ten związek. Z resztą… Hinata także. Zawsze na spotkaniach, gdy ktoś zapytał ja o Naruto rumieniła się, była wycofana, trochę nieśmiała. Ino potrafiła odczytać ludzkie zachowanie i nie musiała być geniuszem, aby stwierdzić, że Hinata zakochała się w partnerze.

— Doktor Uzumaki zakochany jest w doktor Hyuga, zresztą ze wzajemnością. Jeżeli chcesz coś ustalić, to najlepiej będzie porozmawiać z Naruto.

— Bardzo często sprawca porwania zgłasza sprawę — wtrącił Sai.

— Naruto nie jest w stanie zrobić komuś krzywdy — oburzyła się Ino. — To najbardziej łagodna z osób jakie znam. Pacyfista.

— Jesteś w stanie za niego poręczyć?

Ino spojrzała w oczy detektywa. Sai wiercił w jej brzuchu dziurę, która bolała bardziej niż zranione serce. Ponieważ wiedziała, że może i ona całkowicie przepadła.





Od K: Wciąż nie mogę uwierzyć, że zaczął się maj. Prawie połowa roku za nami, a przecież dopiero się zaczynał. Tym oto rozdziałem witam się w tym moim ulubionym miesiącu, podziwiając ukochany zapach bzu zza okna. Przez ostatnie dni postanowiłam, że brak planu to najlepszy plan, a rozdziały najlepiej publikować wtedy, gdy się po prostu chce. Tak więc publikuje trzydziestkę (ło matko już trzydziesty rozdział :OO) zbierając się do pracy, ponieważ niestety nie miałam co liczyć na długi majówkowy weekend. Summa summarum trzymajcie się zdrowo, niech pogoda dopisuje, cieszcie się nawet z małych rzeczy i do następnego!

6 komentarzy:

  1. Ah kurcze! Co to był za rozdział.
    Chociaż dostaliśmy zaledwie perspektywę dwóch osób, wyjątkowo się wciągnęłam. Nie tylko zainteresowały mnie wydarzenia, ale muszę przyznać, że widać postępy w Twoim pisaniu! (mam nadzieję, że nie brzmi to źle, a gdyby było to przepraszam xD)
    Bardzo zgrabnie przeprowadziłaś nas przez te kilka scen. Zwinnie przeplatasz dialogi z nieoczywistymi i niesztampowymi opisami (nie wiem czemu, ale np. chłód ściany bardzo mi się spodobał, bo jest to spostrzeżenie raczej oczywiste, a rzadko pokazywane).
    W dodatku piałam z zachwytu nad końcówką. Te uczucia zawieszone między Ino i Saiem, niedopowiedzenia, frustracje. Oj mam nadzieję, że niedługo dowiemy się więcej o tej parze. Marzy mi się, żeby byli takim dynamicznym, ostrym, gorącym duetem, który będzie dostarczał nam tu emocji i rozrywki.
    Trzymam kciuki za kolejne rozdziały i dalsze pisanie! I pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadowala mnie informacja, że zauważasz takie rzeczy i jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że zaczynam robić jakieś postępy. Najwidoczniej tworzenie wielu tekstów pozwala uwolnić jakiś progres. Jak to mówią: ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia.
      Co do następnego rozdziału prócz planu wątków nie mam kompletnie nic. A niestety ostatnio pisanie nie jest mi po drodze :c

      Usuń
  2. Bardzo lubię Saia w tym opowiadaniu. Jest moją ulubioną postacią, bo nie jest skomplikowany. Tak po prostu.
    Wątki się zagęszczają, dużo się dzieje i jest co czytać, to lubię!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tu się zadziało! Ostatnia informacja, że często to osoba zgłaszająca porwanie sama jest porywaczem... I jeszcze dotyczy to Naruto! Mam nadzieję, że Hinata szybko się znajdzie, teraz całkowicie mnie trafiłaś, naprawdę... Potrzebuję otrzymania szybkiej odpowiedzi co się z nią stało... ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co się stało z Hinatką to tajemnica... która za kilka rozdziałów zostanie ujawniona :D

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękuję ♥