Rozdział 20

 

Genów nie oszukasz



Zanosiło się na to, że to będzie jeden z tych dni, w których Sasori zastanawiał się, dlaczego postanowił zostać lekarzem? Nie potrafił sprecyzować, co takiego przyciągnęło jego uwagę, jako pierwsze, jednak doskonale wiedział, że uwielbia być chirurgiem. Kochał asystować przy trudnych operacjach i wydawało mu się, że wybrał doskonale, aż do ostatniego pacjenta. Tamtego dnia, dzień przed sylwestrem, miał ochotę go zabić.
— Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego zgodziłem się na objęcie stanowiska kierowniczego? — zapytał Deidary, z którym przemierzał korytarz szpitalny.
— Ponieważ wprost uwielbiasz dyrygować ludźmi — odrzekł radiolog, wsadzając ręce do kieszeni spodni.
— To idiotyczne. Następnym razem, kiedy będę chciał się wykazać, proszę walnij mnie w łeb.
— Będę miał z tego niezły ubaw.
Sasori zmarszczył brwi, usiłując się uspokoić. Nienawidził kiedy Koji miał z niego ubaw. Zdawał się być podrażniony. Zazwyczaj lubił jego bezgraniczny entuzjazm, jednak nie dzisiaj. Stanowczo nie tego dnia.
Akasuna sięgnął do kieszeni fartucha i spojrzał na wibrujący pager. Deidara pokiwał głową na znak zrozumienia i z wciąż głupi uśmiechem, skierował się w stronę swojej pracowni.
Koji wciąż uśmiechał się do siebie, nawet w momencie przekroczenia progu gabinetu. Mimo, że wciąż nurtowała go postać nieznajomej, która ledwie kilka dni temu wkroczyła do życia Sasoriego, zobaczył dość, by stwierdzić, że Akasuna wciąż przeżywał to spotkanie.
Westchnął.
Czasami wydawało mu się dziwne, że przyjaciel niezbyt chciał mówić o swojej przeszłości, lecz Koji nie był człowiekiem, który za wszelką cenę chciałby wyciągać z innych jakieś tajemnice. Ostatecznie wiedział, że każdy posiada w sobie wspomnienia, o których chce zapomnieć.
Deidara zaczął się zastanawiać, czy sam w życiu miał do czynienia z osobą, która niewątpliwie spieprzyła mu życie i doszedł do wniosku, że wielka miłość, jeżeli w ogóle istniała, to nie trafiła na niego.
W dzieciństwie i w okresie dojrzewania, Deidara był zorganizowany i zdolny, dobrze radził sobie w szkole, uwielbiał dodatkowe zajęcia, szczególnie te związanymi ze sztuką. Może dlatego zaprzyjaźnił się z Sasorim? W szkole otrzymywał dobre oceny, nie wkładając w naukę zbyt wiele wysiłku, lecz zazwyczaj był zadowolony z dobrej, jak i bardzo dobrej oceny. Doprowadzało to jego rodziców do szału, zwłaszcza matkę, która zawsze powtarzała: "Pomyśl tylko, jakie miałbyś osiągnięcia, gdybyś się bardziej przykładał." Jednak to wszystko interesowało go tak, jak jazda na rowerze i zeszłoroczny śnieg. Słowa matki wpuszczał jednym uchem, wypuszczał drugim.
Radiologiem został z przypadku. Wiedział, że w tym zawodzie zawsze znajdzie pracę, ponieważ coraz więcej osób wybierało inne kierunki. Wszyscy chcieli być kardiologami, neurologami, czy psychologami. Dlatego wiedział, że w tym zawodzie zawsze będzie miał zajęcie. Każdy dzień przechodził tak samo, z różnicą godzin spędzonych w szpitalu. Niekiedy potrzebny był na pięć godzin, innym razem dziesięć. Parę razy miał dyżur dwudziestoczterogodzinny, jednak zawsze znajdował czas na swoją pasję. Tak jak w wieku dziesięciu, piętnastu, dwudziestu lat, uwielbiał lepić rzeźby z gliny. Sztuka go odprężała.

~ * ~


Kiedy mała Fuyuko po raz drugi w ciągu dwudziestu minut dostała napadu złości, Temari była wykończona. Od wczoraj znajdowały się w mieszkaniu Kankurō i Akemi, a dzisiaj Temari postanowiła przyjść z prezentem. Parząc na bratanicę, zastanawiała się, czy ona też była taka za młodu, czy to wrodzona cecha po bratowej.
— O czym myślisz? — zapytała Akemi, poprawiając bawełnianą pieluchę i biorąc córkę na ręce.
— Nieważne
— No powiedz.
— Zastanawiam się do kogo wasza córka jest bardziej podobna? — powiedziała spokojnie No Sabaku.
— Też się nad tym zastanawiałam. Chociaż myślę, że to stanowczo za wcześnie. Jak śpi przypomina Kankurō, wierci się i chrapie. Jednak teraz...
— Przypomina ciebie.
Gdy zaszło już słońce i jedzenie zniknęło z talerzy, Temari obserwowała, jak Kankurō zapełnia zmywarkę, a Akemi znika w dziecięcym pokoju. No Sabaku dopiła swoją herbatę i oparła brodę o jedną z dłoni. Słuchali jak Akemi śpiewa córce jedną ze starych kołysanek, które jeszcze babcia śpiewała rodzeństwu No Sabaku, gdy byli młodsi.
— Spodziewasz się kogoś? — zapytała Temari, kiedy usłyszeli spokojne pukanie do drzwi. Kankurō wzruszył ramionami w geście nie zrozumienia, a następnie podreptał korytarzem.
— No proszę, kogo my tu mamy?
Temari spojrzała w głąb korytarza i od razu dostrzegła czerwoną czuprynę najmłodszego z braci. Zdziwiła się, ponieważ odkąd Gaara wstąpił do policji, nie miał czasu na rodzinne spotkania.
— Też się cieszę, że was widzę — odparł łagodnie i podszedł do siostry. Ucałował jej policzek i przysiadł się do stołu. — Mam nadzieję, że nie zbudziłem małej.
— Akemi właśnie kołysze ją do snu — odparł beztrosko Kankurō, a następnie poklepał brata po plecach. —  Masz szczęście. Bo inaczej, sam byś musiał śpiewać.
— Myślę, że wtedy wasze bębenki uszne by tego nie wytrzymały.
Temari poczuła, że ogarnia ją uczucie zadowolenia. Poza warsztatem, to był jej ulubiony sposób spędzania czasu: wspólnie z rodziną. Odpoczywała wśród beztroskiego śmiechu i znajomego przekomarzania się. Nikt niczego nie udawał, nie starał się nikogo ośmieszyć, ani oszukać. Brakowało tylko ojca, który dwa lata temu odszedł po przebytej długiej chorobie.
— Jak ci idzie w warsztacie? — zapytała Kankurō, który przyniósł jeszcze jeden kubek z parująca herbatą.
— Wiesz jak to przed końcem roku. Dużo pracy i biurokracji
Po śmierci pana No Sabaku, warsztat przejął Kankurō, który od zawsze najbardziej nadawał się na to miejsce. Pomimo tego, że Temari również myślała nad pracą jako mechanik, wiedziała, że najlepszym, co można zrobić, to oddać warsztat w ręce jednego z braci.
— Jednak przy tej pogodzie, musisz mieć wiele zamówień — wtrącił Gaara upijając łyk napoju.
— Mógłbyś czasem wstąpić do mnie — odparł Kankurō i przysiadł do stołu. — Chyba nie zapomniałeś zapachu smaru samochodowego?
Temari obserwowała jak bracia zaciekle zaczęli rozmawiać o samochodach, przeszłości, zawodach. Doskonale zdawała sobie sprawę, że gdyby wciąż Raisa No Sabaku żył, byłby dumny z potomstwa. W końcu zawsze marzył, aby każde było szczęśliwe. Uśmiechała się na wspomnienie, kiedy oznajmiła, że wstępuje do szkoły pielęgniarskiej i zdziwienie, gdy pierwszy raz oblała egzamin wstępny. Tuliła się do klatki piersiowej ojca, która chociaż ubrudzona czarnym smarem, dawała jej poczucie bezpieczeństwa.
Raisa mawiał dzieciom, że niemożliwe nie istnieje i nie wolno się poddawać. Temari pamiętała, jak wieczorem przysiadywał obok dziecięcych łóżeczek, a jego twarz rozjaśniała się w uśmiechu. Zawsze prosili o opowieść na dobranoc, a Kankurō najgłośniej błagał ojca.
— Jaką historię chcecie dzisiaj usłyszeć?
— Najciekawszą na świecie — odpowiadał nieśmiało Gaara i tulił beżowego misia do piersi.
Przeważnie Raisa No Sabaku obejmował Kankurō ramieniem i modelując głosem opowiadał historię. Zazwyczaj były to barwne opowiastki, o samochodach, policjantach i pościgach za złodziejami. Czasami  Kankurō lub Gaara wtrącali jakieś śmieszne uwagi, a następnie zbierali bęcki od Temari, która chciała wciąż słyszeć troskliwy głos ojca. W opowieściach zawsze była przyroda, podróże i wydarzenia, a na kocu morał pozwalający zapamiętać, co w życiu jest najważniejsze.
Wszystko do czasu śmierci matki. Ojciec więcej czasu zaczął spędzać w domu. Starał się zapełnić pustkę po rodzicielce. Temari była najstarsza z rodzeństwa, więc pomagała mu w gotowaniu i prasowaniu. Odrabiała z braćmi prace domowe, wyciągała ich z tarapatów, dawała nauczki, kiedy coś przeskrobali. Kochała ich i nigdy nie myślała, żeby mogli się o siebie oddalić. Żyła nadzieją, że wyniesione z domu poczucie odpowiedzialności i braterstwa, utrzymają ich i będą spoiwem, gdy zaczną prowadzić dorosłe życie. Na razie to wystarczyło.
Temari miała obecne dwadzieścia osiem lat. Od czterech pracowała w szpitalu jako pielęgniarka, od trzech nie miała stałego partnera, a Ino śmiała się, że nawet i przelotnego romansu dawno nie doświadczyła. Przyjaciółka chciała nie raz umówić ją ze znajomym, lecz No Sabaku odmawiała, podając wymówkę bardzo irracjonalną — pomoc w warsztacie. Teraz siedząc w kuchni brata, obserwując najmłodszą z rodu, kilkudniową Fuyuko, pomyślała, że może rzeczywiście Yamanaka miała rację? Może Temari powinna znów się spotykać, żartować i śmiać?
Uśmiechnęła się, kiedy wspominała dach szpitala i minę neurochirurga. Doktor Nara był taki zły, kiedy zgasiła jego papierosa. Rozśmieszył ją jego zmarszczony nos i ściągnięte brwi, a także chwilowy brak języka w buzi. Chociaż była przygotowana na ciętą reprymendę, on przyjął to ze spokojem i po prostu zaproponował spotkanie.
— Temari odwieść cię? — dobiegł ją odgłos najmłodszego.
Skinęła głową i wstała od stołu. Zasunęła krzesło i pożegnała się z małżeństwem. Zaraz później wracała z bratem do mieszkania.
— Jesteś wyjątkowo małomówna — zaczął Gaara, bacznie obserwując zaśnieżoną drogę.
— A ty wyjątkowo upierdliwy.
— Zazwyczaj prześwietlałaś nas i ciągnęłaś za język.
— Bo zawsze coś mieliście na sumieniu — wzruszyła ramionami Temari.
— Może czas, abym to ja pociągnął za twój?
Pielęgniarka obserwowała brata, który ruszył na skrzyżowaniu. Nie mogła uwierzyć, że Gaara, zazwyczaj małomówny, zaczyna się otwierać i interesować jej życiem.
— Miałam ciężki dyżur — skłamała. — W dodatku muszę wziąć się za remont mieszkania. Ostatnio sąsiadka zalała mi łazienkę — westchnęła. — Za to może powiedziałbyś, co słychać u ciebie?
— Jak zawsze nic. Zostając policjantem myślałem, że będę chodził na akcje, pomagał ludziom. Jedyne co robię to patroluje ulice i wklejam mandaty.
— Nie od razu Rzym zbudowano.
Gaara westchnął i zajechał pod odpowiednią klatkę. Zgasił silnik i popatrzył na siostrę, kładąc dłonie luźno na kierownicy.
— Wiem, że takie są procedury, jednak nie potrafię usiedzieć w bezczynności.
— Powinieneś uzbroić się w cierpliwość — odpowiedziała całując męski policzek. — Znam to z doświadczenia.
Obserwowała jak Gaara wrzuca wsteczny i tyłem opuszcza parking. Następnie wstukała kod i weszła do klatki. Była obolała i zmęczona. W mieszkaniu ściągnęła ubrania i opadła na kanapę. Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła.





Od K: Miesiąc wrzesień, więc kolejny rozdział, już dwudziesty. Powoli muszę wziąć się za to opowiadanie, bo rozdziały spisane wcześniej zaczynają się kończyć. Kończąc urlop, pozostawiam Wam dwudziesty rozdział i zapraszam na pozostałe opowiadania, przy okazji pozostawię Wam jeszcze reklamę bloga, którego wraz z Talon tworzymy, a do którego może będziecie chcieli zaglądnąć: 




Czasem trzeba się po prostu odprężyć — usiąść przed laptopem z gorącą herbatką i na spokojnie przeczytać interesujące nas teksty. Lecz nie zawsze jesteśmy w stanie znaleźć coś odpowiedniego dla nas. Unravel the Freedom jest jedynie niewielką częścią blogosfery w której fani kultury azjatyckiej mają możliwość przeczytania różnych fanfiction z ukochanych uniwersum. Znaleźć tam teksty poświęcone postaciom z anime/mang, ale również i koreańskim idolom.

zainteresowany? klik


Komentarze

  1. Odkopanie się z ficzkowego gruzu trochę mi zajmuje, ale chyba dobrze trafiłam czasowo, bo od razu mogłam pochłonąć dwa rozdziały :D Szkoda, że nie dodałaś tu rozwinięcia sytuacji z Uchihami ani randki Shikamaru i Temari. Mimo to dobrze się czytało i jak zwykle czuje niedosyt.

    Cuudny art znalazłaś dla rodzeństwa No Sabaku. Aż się łezka w oku kręci.
    Poza tym - skąd ty bierzesz siłę na ciągłe zmiany szablonu? Ten jest wyjątkowo przyjemny dla oka (ah, Shikamaru!) ale nie mogę wyjść z podziwu, że chce Ci się go ciągle wymieniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o pociągnięcie tematu Ita-Saku-Sasu-Obi to celowo będzie to zamieszczone w następnych rozdziałach :) Chciałam się skupić na innych bohaterach i jak widać, na relacji ShikaTema, która tutaj dużo osób chciało ujrzeć. Rozdział co prawda krótki, jednak rekompensatą powinno być to, że następny rozdział planuję dodać jeszcze w tym miesiącu. Może dzięki temu mi wybaczycie ^.^

      Cieszę się, że szablon z Shikamaru przypadł do gustu. Zmieniam szablony zazwyczaj wtedy, kiedy albo mi się coś znudzi (a tak jest często :x), albo próbuje nowych komend, trików, instrukcji. Czasami wychodzą perełki. ^^

      Usuń
  2. Kocham, po prostu uwielbiam twój styl pisania. Jest taki przyjemny i lekki, jakby jedyne czym byś się zajmowała to pisanie. Uwielbiam rodzinę Sabaku i nie mogę się doczekać aż wprowadzisz do życia Temari porządny romans!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękuję ♥